Co zrobić, gdy usłyszysz, że dziecko zrobiło sobie z Ciebie smoczek?

Na tegorocznej konferencji Blog Forum Gdańsk karmiłam piersią Conana. Gdy był głodny, po prostu siadałam na leżaczku niedaleko stanowiska CoffeeDesk, odpinałam miseczkę stanika, przystawiałam Conana do piersi i tetrową pieluszkę rzucałam sobie na dekolt, żeby rozmawiający ze mną mężczyźni umieli się skupić na tym, co mówię. Tak, rozmawiałam normalnie z ludźmi, karmiąc. I wtedy przyszła Radomska.

– Słuchaj, ja ci to powiem, bo jesteśmy poniekąd koleżankami z jednej branży i mogę sobie pozwolić na szczerość, ale czy ty wiesz, że on sobie zrobił z ciebie smoczek? No naprawdę dałaś się zmanipulować chyba. Nie spodziewałam się tego po tobie. Inteligentna, wydawałoby się, kobieta, a tak dałaś tym laktowariatkom zrobić sobie wodę z mózgu, jak kretynka jakaś. Przecież to, co robisz, to obrzydliwe jest. Publicznie. Jakby toalety nie było. Przecież możesz nakarmić w toalecie, prawda? To czemu tak publicznie to robisz? Czy my wszyscy musimy wiedzieć, ze on jest akurat teraz głodny? Czy my musimy widzieć ten Twój biust od razu? Czy nie możesz przynajmniej szmatki mu jakiejś na głowę położyć? A tak w ogóle to ja nie rozumiem, dlaczego ty to w ogóle sobie robisz? Przecież widzę, że biegasz z tym cyckiem do niego co godzinę. Rozpieścisz go. To nie lepiej już dać mu tę mieszankę, zobaczysz, zje, zaśnie, trzy godziny będzie spokojny. Ale widzę, że nie. Że on już sobie z ciebie smoczek zrobił.

Radomska oczywiście żartowała. Zacytowała mi po prostu zbiorczo to, czego sama się nasłuchała, karmiąc swojego Lenona. Sęk w tym, że mnie brzuch rozbolał od śmiania się, bo dokładnie te same teksty sama często słyszę i czytam wokół mnie. I chyba najbardziej ze wszystkich rozbraja mnie to „smoczek sobie z ciebie zrobił”, bo po raz pierwszy usłyszałam to już w szpitalu od położnej. Tak.

Otóż pozwólcie, że Wam coś wytłumaczę.
Nie da się zrobić z siebie lub z własnej piersi smoczka, bo to smoczek jest zastępnikiem piersi a nie odwrotnie. Zrobić sobie z piersi smoczek to by było jak… zrobić sobie z oryginalnego Loubutina podróbkę Loubutina. Albo jak nazywanie seksu „podróbką masturbacji”. Albo jak sprzedawanie papierosów jako metodę na rzucenie gumy do żucia nicorette.

Dziecko ma odruch ssania i to ssanie jest jednym z podstawowych zajęć dziecka, bo zaspokaja mu dwie potrzeby: pokarmu oraz poczucia bezpieczeństwa. To fakt, że dzieci czasem płaczą, bo chcą się przyssać do cycka, choć niekoniecznie są głodne. Conan czasem budzi się w nocy i płacze, dopóki nie dostanie piersi – ale gdy ją tylko dostanie, wystarczy mu kilkukrotne cmoknięcie, by znowu zasnąć (kilkukrotne cmoknięcie nie daje jeszcze mleka). Ponieważ niektóre kobiety nie mają możliwości tak często dawać dziecku piersi lub po prostu chcą mieć więcej spokoju, dają dziecku smoczek, jako ZASTĘPSTWO cycka. Dziecko ze smoczkiem w ustach czuje się bezpiecznie i spokojnie, więc jeśli nie jest głodne – nie płacze. Ale to wcale nie oznacza, że dzieci nieużywające smoczka będą chciały wisieć na piersi cały dzień. Nie. One po prostu trochę wcześniej niż dzieci smoczkowe zaczynają proces odzwyczajania się od odruchu ssania jako metody na uspokojenie się. Każde dziecko prędzej czy później się tego oduczy.

Różnica polega na tym, że gdy dziecko smoczkowe zaczyna płakać, to rodzic w pierwszej kolejności daje mu smoczek, żeby sprawdzić, czy dziecko po prostu nie chce się uspokoić ssaniem – a jeśli tak w istocie jest, smoczek zostaje w buzi dziecka długo, aż dziecko samo go nie wypluje. Dlatego  Dzieci piersiowe zaś nigdy nie dostają piersi na długo, bo trudno tę pierś przy dziecku zostawić a samemu wyjść z pokoju ;) Poza tym pierś possana dłużej niż chwilę zaczyna produkować pokarm, co wcale dziecku nie odpowiada, jeśli nie jest głodne. Stąd też dość częste – ale krótkie! – sesje przy piersi dzieci niesmoczkowych.

Tak, to bywa upierdliwe, ale ma też ogromną zaletę: moje dziecko nie będzie nigdy musiało „żegnać się ze smoczkiem”. Nie będzie miało problemów ze zgryzem. No i nie trzeba tych smoczków ciągle wyparzać. Coś za coś po prostu :)

Ale zapamiętajcie jedno: nie da się zrobić sobie z piersi smoczka. Można wspomagać się smoczkiem. Można próbować zastąpić smoczkiem pierś. Można wreszcie nie używać smoczka wcale (jak my). Ale jeśli ktoś ci powie, że zrobiłaś z siebie smoczek, to każ mu się puknąć w czoło i powiedz, że w takim razie sam jest słabą namiastką dmuchanej lalki w łóżku a jego skórzana kurtka jest tylko marną podróbką skaju. :*