5 błędów, które popełnia wielu początkujących fotografów.

Gdy byłam małą dziewczynką, chciałam zostać fotografem. Marzenie to oczywiście przeplatało się z planami zostania operatorką filmową oraz pisarką, ale uznałam, że fotografia będzie dobrym artystycznym wstępem do filmowania i fajną odskocznią od pisania książek. W pewnym sensie moje marzenie się spełniło, bo po kilku latach pracy z kamerą, postanowiłam rozszerzyć swoją działalność o usługi fotograficzne i przez pewien czas pracowałam w angielskim studio specjalizującym się w packshotach (tam też nauczyłam się obróbki graficznej zdjęć), a potem jako fotograf eventowy, czasami strzelając pojedyncze sesje indywidualnym klientom. Nigdy nie wspięłam się na wysoki artystyczny poziom, moje prace były może lepsze od przeciętnych usług panów Wieśków z aparatami od żony na dwudziestolecie małżeństwa – ale nie zachwycały, o czym przekonałam się oczywiście dopiero po czasie – bo tak to przeważnie jest z fotografią, że nie masz dystansu do swojej pracy, dopóki zębów na tym nie zjesz i nie minie trochę czasu.

Dziś przedstawię Wam listę pięciu błędów, jakie nagminnie popełniałam jako fotograf, ucząc się nowych rzeczy. To były takie etapy fascynacji różnymi technikami i sztuczkami, przez które, mam wrażenie, przechodzi bardzo wielu początkujących fotografów, zanim nie wróci do podstaw. Widzę to bardzo wyraźnie, przeglądając różne fotogalerie „profesjonalistów”, profile na portalach fotograficznych i portfolia wielkich artystów, którzy chyba wczoraj odkryli fotoszopa. ;)

1. Przekrzywione kadry i złoty podział w kompozycji. Chyba raz mi, przypadkiem, wyszło jakieś dobre, przekrzywione zdjęcie, które dzięki takiemu kadrowi nabrało dynamiki i… zaczęłam robić setki przekrzywionych zdjęć. To i tak cud, że przechylałam się raz w lewo, raz w prawo oraz że raz na jakiś czas robiłam jednak zdjęcia poziome, które potem okazywały się najlepsze z całej serii. Gdy dziś patrzę na krzywe zdjęcia, kojarzą mi się ze straszną amatorszczyzną. Długo też musiałam oduczyć się myślenia w kategoriach złotego podziału, czyli obowiązkowego ustawiania ważnych elementów na fotografii na liniach trójpodziału lub w punktach przecięcia tych linii. Kadr centralny, który bardzo długo kojarzył mi się dziecięcym patrzeniem przez obiektyw – jest w istocie zupełnie fajnym kadrem. A czasem można wręcz na brzegu zdjęcia modela postawić i też będzie dobrze. No ale przez fazę złotego podziału trzeba przejść, bo to taka podstawa akademicka.

2. Mała głębia ostrości. Wielu ludziom profesjonalna fotografia kojarzy się z rozmazanym tłem na zdjęciu, czyli właśnie z małą głębią ostrości. Wynika to z tego, że taki efekt możliwy był do uzyskania jedynie na „dobrym” sprzęcie fotograficznym, podczas gdy wszystkie tanie, kompaktowe małpki ostrzyły bardzo głęboko. No i gdy taki pan Wiesiek kupował sobie wreszcie lustrzankę z fajnym, jasnym obiektywem, zachłystywał się rozmazanym tłem. Ma to kilka pułapek – na przykład przy naprawdę niewielkiej głębi ostrości w portrecie trzeba uważnie wybierać, czy chce się pokazać na zdjęciu ostre oczy – czy ostry czubek nosa. Jeśli mamy autofocus, najprawdopodobniej jednak ostry będzie nos. ;) Poza tym nie każde zdjęcie z rozmazanym tłem ma ten bajeczny klimat, który chciałoby się uzyskać. No i rozmazane tło też się składa z jakichś plam i kolorów, o które warto zadbać.

3. Wygładzanie skóry w obróbce. Nie chcecie zobaczyć pierwszego zdjęcia, które obrobiłam w fotoszopie. A wydawało mi się wtedy takie ładne… Na wzór różnych reklam i sesji w magazynach wypucowałam skórę modelki na tak gładko, że wyglądała jak woskowa lala. I wiecie, co jest najgorsze? Że ten obrzydliwy, amatorski trik, który u każdego grafika powoduje palmface – jest nagminnie, wciąż stosowany w prasie i na billboardach. Wciska się ludziom taką Julię Roberts czy inną starszą panią i wygładza skórę do tego stopnia, że z prawdziwej Julii zostają tylko tęczówki i parę kosmyków włosów. Ble. Dlatego mam radę dla każdego, kto nie chce być wyśmiany za amatorskie podejście do obróbki zdjęcia: skóra ma pory. Ma zmarszczki, mikrozmarszczki, maleńkie włoski. To wszystko musi na skórze być, bo tylko wtedy jest ona skórą. Za pomocą różnych rozmyć, plastrów i stempli usuwa się tylko przebarwienia, cienie pod oczami, pryszcze, blizny i siniaki. Reszta musi zostać. :)

4. HDR A właściwie nawet nie sama technika HDR, ile różne metody „na skróty”, które rozjaśniają po prostu ciemne fragmenty zdjęcia i przyciemniają te za jasne. Profesjonalnie wykonany HDR jest piękny, zwłaszcza w krajobrazach. Niestety panująca od jakiegoś czasu moda na „szybki HDR” powoduje, że wokół ludzkich sylwetek, drzew i innych rozjaśnianych obiektów powstaje jasna otoczka na ciemnym tle. Wygląda to źle. I od razu widać, że zdjęcie zostało poddane mocnej obróbce – a z retuszem jest jak z dobrym, dziennym makijażem – ma być niewidoczny. Och… ja taka nieumalowana. Co ty gadasz, kochanie, ty się w ogóle nie musisz malować, tak pięknie wyglądasz! Ojej, naprawdę? No co ty gadasz… :D

5. Wyciąganie oczu i różne zabawy kolorem. Czarno-białe zdjęcie kobiety, której zostawiono krwisto-czerwone usta. Bleh. Portret o niskiej saturacji (taki z przyćmionymi kolorami) i neonowo-błękitnymi oczami. Bleh. Uśmiechnięty pan, któremu ktoś wybielił zęby do czystej bieli. Bleeeeeeeeeh! Mała podpowiedź co do zębów: naturalne zęby nigdy nie są czysto-białe. Zawsze będą miały trochę cienia na sobie, szarości, kości słoniowej. Nie tylko ze względu na kolor kości, ale też na cień od warg i ogólną jasność ekspozycji. Tak samo białka oczu – nigdy nie są po prostu białe. Ale najtańszym trikiem ze wszystkich jest – uwaga – podciąganie do jaskrawości koloru tęczówki w portrecie + dodatkowe wyostrzanie tych oczu i podbijanie na nich kontrastu. Och, jak ja się zachwycałam tym zabiegiem na początku mojej przygody z fotoszopem… :) Niestety nie przystoi to już profesjonaliście.

Tu macie dla porównania zdjęcie bez żadnej obróbki graficznej, zdjęcie ze skórą wygładzoną na wosk oraz na końcu takie z nie tylko woskową skórą, ale też wyciągniętymi kolorem i kontrastem oczami. Ale gdyby nie porównanie, to większość ludzi (przyzwyczajeni do przesadzonego retuszu w reklamach) nie widziałaby w ostatnim zdjęciu nic dziwnego. obrobka zdjec W grudniu wybieram się na warsztaty fotograficzne z Lidią Popiel, na które zaprosiła mnie AXA Polska. Będą to warsztaty stacjonarne w kameralnym składzie, a uczestnicy wybrani będą w drodze konkursowej. Przez trzy najbliższe tygodnie Lidia będzie publikować filmy z poradami fotograficznymi oraz zadaniami, które trzeba wykonać. Po trzy najlepsze zgłoszenia po każdym z tych filmików dostaną też zaproszenia na warsztaty. Ostatnie ze spotkań z Lidią odbędzie się w formie streamingu na żywo, podczas którego Lidia odpowie na pytania widzów i zleci zadanie finałowe. Jeśli chcecie się podszkolić fotograficznie, to gorąco Was zachęcam do udziału w tym konkursie.

Tu link do pierwszego filmu (klik), w którym dowiecie się czegoś o kadrowaniu, punkcie widzenia i różnych efektach uzyskiwanych dzięki różnym ogniskowym. Na końcu Lidia daje zadanie konkursowe. Powodzenia!

A tu link do wszystkich warsztatów: www.fotowarsztatyAXA.pl – o pojawianiu się nowych filmów będę informować na bieżąco przez fanpage na fejsie, a szczególnie ciekawa jestem tych pytań od widzów w ostatniej lekcji na żywo.

I jeszcze jedno zdjęcie bez retuszu ;) segritta wyglupy