Jak zaplanować przestrzeń w 35-metrowym domku?
Kiedyś wydawało mi się, że mój wymarzony dom będzie gigantem, bo przecież muszą tam się pomieścić te wszystkie wymarzone pomieszczenia, których mi zawsze brakowało.
Kiedyś wydawało mi się, że mój wymarzony dom będzie gigantem, bo przecież muszą tam się pomieścić te wszystkie wymarzone pomieszczenia, których mi zawsze brakowało.
Czas rzucić to wszystko w cholerę i jechać w Bieszczady – powiedział mieszczuch, które całe życie przeżył w bloku lub w kamienicy w centrum dużego miasta. Nic dziwnego, że ma dość.
Historia jest tak sztampowa, że w sumie szkoda na nią akapitów. W skrócie: kochamy naturę, najlepiej nam w lesie, więc razem z przyjaciółmi postanowiliśmy się wybudować na Warmii, a właściwie na Powiślu (choć zdania na ten temat są podzielone).
Na ten pomysł wpadła kiedyś Matka Rodzicielka, gdy po remoncie zostały jej duże płytki ceramiczne w pojedynczych sztukach, a jej „przydasiostwo” powstrzymało ją od wyrzucenia tych resztek.
Znów znalazłam stare, niechciane, przaśne meble na śmietniku i spojrzałam na nie oczami wyobraźni. To już drugie moje znalezisko po starych fotelach (klik).
Od kilku lat stosuję w okolicy Świąt technikę przezornego i kupuję prezenty gwiazdkowe ze sporym wyprzedzeniem.
Na pewno zdarzyło się wam kiedyś nie mieć gdzie upchać butów i pomyśleć „kiedyś będę miała osobną garderobę”.
Wracałam akurat z zakupami z warzywniaka, gdy je zobaczyłam na śmietniku pod moim blokiem. Dwa stare, żółtawe fotele z przetartymi obiciami, wykręconymi nóżkami i z jednym zapadniętym siedziskiem. Czekały na śmieciarzy obok starych drzwi i jakichś innych poremontowych odpadów.
Udało się wreszcie. Po niemal roku marudzenia i zastanawiania się nad oświetleniem baru zdecydowałam się na pomysł pierwotny – czyli na rząd kolorowych lampek zwisających z sufitu.
DIY to nie nowa marka kosmetyczna, tylko skrót od Do It Yourself czyli nasze swojskie „Zrób To Sam”. I uważam, że jeśli się coś samodzielnie fajnego zrobi, to trzeba się swoim wynalazkiem podzielić ze światem.