5 najlepszych sposobów na telemarketerów (ale tak, żeby nie być niegrzecznym)

Ci, którzy mnie trochę znają, wiedzą, że jestem bardzo otwarta, odważna i kontaktowa. Ci, którzy mnie dobrze znają, wiedzą, że kontakty z ludźmi potrafią być dla mnie bardzo stresujące. Zwłaszcza, gdy jest ryzyko, że trzeba będzie zrobić komuś przykrość, powiedzieć coś okrutnie szczerego lub złamać zasady dobrego wychowania (oraz – tak, choć w to trudno uwierzyć, nienawidzę dzwonić do obcych ludzi. Boję się tego, zbieram się do tego zawsze z tydzień i dlatego na przykład uwielbiam internetowe zapisy do lekarzy, bo nie trzeba się nie-jąkać, rozmawiając z recepcjonistką).

Dlatego wielki problem miałam zawsze z telemarketerami. Bo jak dzwonił do mnie koleś, który musiał mi wcisnąć jakiś produkt, którego zupełnie nie potrzebowałam, to ja zawsze traciłam na rozmowę mnóstwo czasu. Bo ani on nie dawał za wygraną, ani ja nie potrafiłam po prostu się rozłączyć. Chciałam być miła. I uprzejma. I „to przecież nie jego wina, że pracuje dla jakiegoś oszusta wyzyskiwacza”.

Dlatego praktyka, głowa pełna szarych komórek oraz trochę zebranych tricków od znajomych pozwoliły mi stworzyć listę metod na telemarketerów. I to takich, przy których nie trzeba być obcesowym ani rzucać słuchawką, żeby zadziałały.

1. a do kogo chciał się pan dodzwonić?

Uwielbiam tę metodę. Daje wysokie prawdopodobieństwo sukcesu. Przy odrobinie szczęścia w ogóle nie trzeba być niegrzecznym, czasem wymaga ciut bezczelności, a w najgorszym wypadku wystarczy jedno kłamstewko. Bo odpowiedzi na to pytanie jest kilka. Np. pod adresem, w którym teraz mam biuro, wcześniej było kilka innych firm. I telemarketerzy często dzwonią właśnie do nich. Serio, dopóki nie zaczęłam pytać „a do kogo…?”, nie wiedziałam o tym. A potem zaczęli odpowiadać:

– Do firmy Zbychbud.
– A to pomyłka niestety.
– Przepraszam, dowidzenia.
TA DAAAM!

– Do Matyldy Kozakiewicz
– A to pomyłka niestety.
– Rozumiem, do widzenia.
TA DAAAM.

Tak. Metoda na „to pomyłka” jest fantastyczna, bo kto powiedział, że nie możesz po prostu skłamać..? Lepiej skłamać, niż rzucać słuchawką. Wyrzut sumienia masz tylko za pierwszym razem. Potem przechodzi. ;)

Najgorzej, gdy usłyszysz odpowiedź, która wymaga trochę bezczelności:
– Do użytkownika telefonu.
– Czyli do kogo?
– No… nie wiem… Do dowolnej osoby, która obsługuje ten telefon.
– A to przykro mi, ale nie chcę z panem rozmawiać. Bo szanuję swoją prywatność i po prostu rozmawiam tylko z tymi, którzy do mnie konkretnie dzwonią i wiedzą, z kim chcą rozmawiać. Do widzenia.

2. Nie zgadzam się na nagrywanie

To metoda szeroko propagowana przez wielu moich znajomych, ale ja jej nigdy nie wykorzystałam. Chodzi w niej oto, że praktycznie na początku każdego telefonu wykonywanego z wielkich centrów telemarketingu pada formułka, że „rozmowa jest rejestrowana”. Oni już przestali pytać o pozwolenie, po prostu informują. Ale.. to nie znaczy, że Ty musisz od razu wyrażać zgodę. Wystarczy, że na początku rozmowy, tuż po tej formułce, powiesz, że nie wyrażasz zgody na nagrywanie. I oni mają związane ręce. Muszą po prostu się pożegnać i rozłączyć.

3. Poprosić o telefon w innym terminie, zapisać numer i nie odbierać.

To strasznie tchórzowska metoda, ale co tam. Parę razy ją wykorzystałam, nie żałuję. Po prostu mówisz, że jesteś bardzo zajęty i teraz nie możesz rozmawiać. Będziesz mógł za godzinę. Albo jutro. Po rozłączeniu się zapisujesz numer jako NIE ODBIERAĆ i masz problem z głowy.

4. truecaller

Znam trzy appki, które załatawiają problem telefonicznych spamerów za Ciebie. Sama korzystam z „Truecaller”, ale jest jeszcze „Odebrać telefon” i „Caller ID”. Aplikacja rozpoznaje większość spamerów i np. moja podświetla takich dzwoniących na czerwono oraz informuje o tym, co znalazła na ich temat. Np. że „spam”, albo że „ubezpieczenia”. Appka rozpoznaje też zwykłe numery, więc często podaje nazwisko osoby dzwoniącej, choć nie miałam jej wcześniej w kontaktach.

5. Pozwolić odebrać dziecku

To ma sens tylko wtedy, gdy wiesz, że dzwoni spamer. Np. Twoja appka go rozpoznała. Robisz sobie dziecko, czekasz aż zacznie mówić i jarać się dzwoniącymi telefonami. A potem po prostu pozwalasz odbierać. Masz dziecko z głowy, gada sobie przez telefon, ma przecież na to czas i ochotę, uczy się mówić, no same plusy. :)