7 rzeczy, które mnie irytują!

Przeważnie staram się być kulką pozytywnej energii, miłości do każdego i cierpliwej akceptacji. Negatywne myśli zachowuję dla siebie, gryzę się w język, zanim kogoś skrytykuję. Ale czasem… czasem od rana wszystko mnie irytuje. I nie, że irytują mnie rzeczy, które przeważnie lubię. Nie. Irytuje mnie to, co mnie zawsze w sumie irytowało, ale co dusiłam w sobie. Albo takie rzeczy, za którymi nie przepadałam, choć powiedzieć, że ich nie lubiłam, to za dużo. Mechanizm zna każdy człowiek, który “przechodził” jakiś związek i zbyt długo zbierał się z odejściem od kogoś, kogo już przestał wielbić wielką miłością. Wtedy nagle zaczynają nas irytować małe rzeczy w tej drugiej osobie. To, że głośno je. Że źle akcentuje słowo “panika”. Że znowu założyła dziurawe skarpetki. Że te durne włoski na prawej brwi zawijają się w dół, na powiekę. Nosz kurwa! Jak one mogą!

I dziś mam właśnie taki dzień. Dzień, w którym zawieram pokój z moim wewnętrznym crittersem i razem, w zgodzie hejtujemy rzeczywistość. Możecie się dołączyć. Zapraszam. Wylejmy trochę żółci, będzie lżej.

GRECHUTA

Słucham sobie mojego ulubionego radia RFM Classic, które niestety ma tę wadę, że dysponuje tylko trzema płytami i puszcza z nich muzykę na przemian. Na jednej z płyt jest Marek Grechuta. Człowiek, który opanował sztukę wkurwiania mnie do perfekcji.

Weź to serce, wyjdź na drogę i nie pytaj się “dlaczego”. Nosz kurwa. Dlaczego ona ma nie pytać, “dlaczego?”. Dajesz jej to szczerozłote serce, konika cukrowego, każesz wyjść na ulicę tym swoim mdlejącym głosem, w którym – przysięgam – nadużywasz trzykropka, to każdy normalny człowiek spyta “dlaczego” i ma do tego, kurwa, prawo! I jeszcze jej ten cukrowy konik wyskakuje nagle na złotą drogę tuż pod koła diamentowego TiRa utkanego z tęsknoty. Litości.

I niech mi któryś się odważy powiedzieć, że to metafory. Niech spróbuje. Takie metafory to studenci polonistyki na specjalizacji nauczycielskiej w harendzie po pijaku rzucają barmanowi o szóstej nad ranem w ramach napiwku. A potem ich ochrona wyprowadza.

A już ta piosenka “Nie dokazuj” to w ogóle apogeum mickiewiczowstwa. Że kobieta powinna się rzucać do stóp facetowi tylko dlatego, że on ją kocha i jej śpiewa? A jak jej się nie podoba to, co on śpiewa? A jak nie jest zainteresowana? To co? Ma się zmusić i “nie dokazywać”? Bo inaczej on jej hejt sprzeda, że wcale nie jest z niej taki cud? No to jak nie jest, to po chuj on tak ją kocha i tak jej z tej sceny serenady śpiewa? Skoro ona tak nie od razu stopi serca jego lód, to dlaczego on jej wyznania miłosne publicznie wykonuje? Nic dziwnego, że ona go nie chce. To jest conajmniej tak głupie i niedojrzałe jak hejt Krakowa na Warszawę i tekst “nie przenoście nam stolicy do Krakowa”. Dude, nikt nie chce tam przenosić stolicy. Ogarnijcie się, krakusy.  Wy wszyscy chyba macie ten problem. Jak Wam bandyta komórkę skroi na ulicy, to potem idziecie i mówicie “i tak nie chciałem komórki. Ani mi się ważcie teraz ją oddawać!”?

grechuta

KIRSTEN DUNST

Aktorka, która ma ten rzadki dar, że mogłaby samą twarzą zagrać dowolny czarny charakter, bo nie jestem w stanie polubić żadnej postaci przez nią granej. jest w niej coś tak niesłychanie irytującego, że ścieram sobie milimetr zębów po każdym filmie, w którym występuje. Podobne działanie mają na mnie też Emily Watsoni ten człowiek z wiecznym dziubkiem na twarzy, który gra w co drugiej komedii romantycznej, jak mu tam… Owen Wilson.

To nie koniec listy irytujących aktorów. Jeszcze jest nieśmiertelny Woody Allen, który robi zajebiste filmy, dopóki w nich nie gra do cholery jasnej. Bo jak wymyśla sobie film, w którym główny bohater to on sam, i jeszcze to on sam gra tę główną rolę, sam się reżyserując, to mam ochotę rzucić w ekran jakimś ciężkim przedmiotem. Człowieku, jesteś neurotycznym, egocentrycznym, megalomańskim gościem i cały świat już o tym wie. Nie musisz tego pokazywać po raz setny. Nie nawilża mnie to. Jak chcesz publikować światu kolejne rozdziały swojego pamiętnika, to załóż vloga.

kirsten

WPIEPRZANIE SIĘ W KOLEJKĘ DO NOWEJ KASY

Jeżu w chruście, jak mnie to wkurwia. Jest sobie długa kolejka do kasy w supermarkecie albo na stacji benzynowej. I nagle przychodzi jakiś kasjer do nowej kasy i mówi “zapraszam”. Co się dzieje? Głupie buce z końca kolejki nagle dostają motorki w dupach i pędzą do tej nowej kasy, zamiast wpuścić do niej ludzi z początku kolejki. No kurwa! Kultury! Ja wiem, że jesteście z Radomia, ale teraz mieszkacie w Warszawie i tu się szanujemy nawzajem.

Albo jak wybieram sobie kolejkę, idę sobie spokojnie wzdłuż kas, patrzę, przy jednej stoją tylko dwie osoby, z czego ta druga ma tylko masło i bułki. Staję sobie, spoko, czekam, i nagle kurwa do tej pani z masłem i bułkami przychodzi jeszcze mąż z mąką, piwem, pieluchami, serkami, marchewką, kiełbasą, mlekiem, trzema zgrzewkami coli i gorzką czekoladą. Kto, kurwa, w ogóle jada gorzką czekoladę ja się pytam! A potem jeszcze się będzie w kasie kłócić o cenę tej gorzkiej czekolady, bo w gazetce było że trzy złote, a tu mu nabiła, że trzy złote dwa grosze i że on prosi kierownika, kurwa.

To zajmowanie kolejki też świetnie działa w damskich kiblach w klubach nocnych. Stoisz, ledwo pęcherz trzymasz w ryzach, ale grzecznie, na końcu kolejki, i nagle przychodzi jakaś niunia, która zna niunię przed Tobą i się wpierdziela przed Ciebie, bo one razem. AAAAAA!!! Mam nadzieję, że ci kot do butów nasra w nocy, ty głupia pipo!

JAK NA KOBIETĘ

Parkuję sobie na Solcu, bo przyjechałam do mojej ulubionej knajpki Nienażarty, spotkać się z Ewką i Jackiem. Parkuję na normalnym, szerokim miejscu parkingowym “na skos”, czyli najłatwiejszym z możliwych. Chuj, że mam prawo jazdy od 16 lat i w każde miejsce parkingowe wjadę przodem, tyłem a nawet bokiem, jak się uprę. Wjeżdżam na ten skos, i nagle mi jak z podziemi wyskakuje żul, który macha mi rączkami, żebym wjeżdżała, że trochę w lewo, trochę w prawo, że jeszcze trochę, że powoli, że cośtam. I mnie kieruje, jakbym była jakimś debilem, który nie umie sobie butów zawiązać. A potem wysiadam z auta, a on mi na to “pięknie, kierowniczko, no mistrzowsko zaparkowałaś, lepiej niż mężczyzna normalnie!”.

No kurwa, proste, że lepiej, bo JESTEM KOBIETĄ.

W ogóle teksty, że coś zrobiłam świetnie “jak na kobietę” są tak cholernie irytujące, że cycki opadają. Właśnie od tego cycki opadają. Od takich tekstów. Nie od grawitacji. Od idiotów. Im kobieta ma dłuższe cycki, tym się więcej bzdur nasłuchała. Cud, że moich jeszcze nie używam do cumowania łódki w porcie.

GŁUPI, NIEDOUCZENI LEKARZE

Czas, gdy jeszcze myślałam, że lekarz to mądry człowiek, bo skończył Akademię Medyczną i ma obowiązek regularnego się dokształcania w oparciu o najnowsze badania naukowe, minął bezpowrotnie, odkąd z lekarskich ust usłyszałam tyle wierutnych bzdur na temat “medycyny”, że zaczęłam ich traktować jak bandę potencjalnych idiotów. Z wyjątkami oczywiście. Ale głównie idiotów.

Do dziś większość lekarzy mi wmawia, że karmienie piersią po roku jest już bez sensu i że nic nie daje dziecku, i że to tylko woda, i że szkodzi na zęby dziecku i w ogóle powinnam przestać. Pediatrzy potrafią mi takie farmazony opowiadać. Dzięki, Panie, za Hafiję, Mataję i inne naukowe blogi parentingowe, które podają wiarygodne, poparte badaniami informacje na temat karmienia piersią. Serio. Że dożyłam czasów, w których blogi stają się lepszym źródłem informacji niż lekarze, to nie wiem, czy się cieszyć czy płakać. Ale tak jest.

Inna pediatra zapisała mi jakiś środek homeopatyczny dla Kociopełka. HOMEOPATIĘ. Lekarz. Tak. Lekarz, który ma obowiązek leczyć, pomagać, zapisał mi drogie tabletki o żadnym działaniu, właściwie tylko cukier w ładnym opakowaniu. Tabletki, których BRAK JAKICHKOLWIEK EFEKTÓW LECZNICZYCH został setki razy udowodniony w wiarygodnych badaniach naukowych. Lekarz mi to zapisuje. No kurwa. Żałuję, że jej nie zgłosiłam nigdzie. Chociażby na policję, jako próbę oszustwa i wyłudzenia pieniędzy. Bo tak powinno się postępować z tymi znachorami od siedmiu boleści.

I to samo z lekarzami, którzy wysyłają na biorezonans, czyli kolejną, bzdurną, nie dającą nic metodę na “odczulanie” rodem z gabinetu wróżki.

Niech im ktoś prawo wykonywania zawodu odbierze, bo biały kitel i “dr n. med.” powinny być atrybutami ludzi nauki, a nie astrologów.

lange warteschlange beim hausarzt
lange warteschlange beim hausarzt

NIEODDAWANIE PIENIĘDZY

Pożycza ktoś ode mnie kasę. Bywa. Czasem ktoś potrzebuje. Ale potem… Jak się, kurwa, mówi komuś, że się odda w poniedziałek, to się, kurwa, oddaje w poniedziałek. Nie we wtorek rano. Nie w środę. Nie za rok. W poniedziałek, kurwa!

I naprawdę nie pomaga to, że ja na fejsie widzę tę osobę, że się chwali publicznie, jak to wpłaciła właśnie tysiąc złotych na chore kotki i że zachęca innych do tego samego – podczas gdy wciąż mi ten tysiąc złotych wisi.

Albo jak widzę, że się szlaja po mieście w drogich klubach, przepijając ten mój tysiąc, który mi wisi od roku.

Albo jak do mnie nie dzwoni, nie pisze, nie odpowiada na maile.

To samo dotyczy agencji, które nie płacą w terminie. Jak nie macie kasy, to nie zawierajcie z kimś umowy, że za jakąś usługę w poniedziałek jej zapłacicie. I chuj mnie obchodzi, że “klient nie zapłacił”. To Wasza sprawa. Ja zawierałam umowę z Wami, nie z klientem Waszym. Jak ja biorę podwykonawcę, to mu zawsze płacę w terminie. Zawsze. Bo jestem słownym człowiekiem a nie jakimś obłym krętaczem.

NIESTOSOWANIE SIĘ DO ZASADY SUWAKA NA DRODZE

Najgorszy rodzaj kierowców, to ci, którzy nie rozumieją zasady suwaka na drodze i nie pozwalają normalnym kierowcom jechać do końca swojego pasa zgodnie z przepisami i dopiero na jego końcu włączyć się do ruchu na pasie obok.

Są sobie dwa pasy. Jeden się niebawem kończy i każe kierowcom wbić się na pas obok. No normalna sprawa na drogach. I każdy normalny kierowca jedzie do końca swoim pasem, a na końcu albo wpuszcza jednego kierowcę z pasa obok – albo sam daje kierunkowskaz i wjeżdża na pas obok. I tak by to płynnie, ładnie działało, gdyby nie debile drogowi, którzy sami stoją w długiej kolejce na jednym pasie i zastawiają drogę tym, którzy próbują jechać drugim pasem. Bo im się wydaje, tym debilom, że wszyscy powinni od razu czekać w kolejce na jednym pasie, zamiast wykorzystać do końca oba. I są w błędzie. Bo mają dwie szare komórki tylko i nie są w stanie objąć swoim małym rozumkiem, że w ten sposób tworzą się korki.

NO. Lżej mi trochę.

A, i jeszcze “Bogiem a prawdą”, a nie “między Bogiem a prawdą” GADDEMIT!!!!