Co łączy początkującego biegacza z początkującym blogerem – poradnik dla przyszłego maratończyka.

WSTĘP:
Wszyscy ostatnio biegają a internety obrosły w specjalistów od biegania. Książki i poradniki powstają jak grzyby po deszczu i w sumie bardzo mnie to cieszy, bo propagowanie sportu w naszym leniwym jak pieróg społeczeństwie jest zawsze fajne, jeśli prowadzi do wygonienia ludzi z domu i poruszania czymś więcej niż prawą ręką na drążku zmiany biegów. Biegam od dwóch miesięcy i już w oczach niektórych jestem wystarczającym ekspertem, żeby mnie pytać o porady. I faktycznie – mam coś do powiedzenia w kwestii biegania i nie różni się to wiele od mojego sposobu na „jak zostać znanym blogerem”. No, to bardzo proszę, zaczynamy.

TREŚĆ WŁAŚCIWA:
Biegnij do przodu. 

KONIEC.

EPILOG:
Bieganie jest chyba najnaturalniejszym sportem dla człowieka i naprawdę nie trzeba tu żadnych filozofii tworzyć. Jeśli zaczniesz biegać – obojętnie jak, interwałowo czy ciągle, z endomondo czy bez, w drogim sprzęcie lub w starych butach, z pięty czy ze śródstopia – i to polubisz, połkniesz bakcyla, to po miesiącu lub dwóch zacznij się interesować różnymi technikami, poradami, trickami i sprzętem. Weź sobie nawet trenera lub wydaj kupę hajsu na buty z żabich cipek. Łodewa. Ale zacznij od …biegnięcia do przodu. To jak z blogowaniem. Chcesz być blogerem? Zacznij pisać. Jeśli wystarczy Ci weny na pisanie przez pół roku, to potem zainteresuj się własną domeną, pozycjonowaniem, fanpejdżami i stroną z ofertą reklamową. Ale zacznij od pisania. Bo może się okazać, że to nie dla Ciebie i niepotrzebnie w to wszystko inwestowałeś.

sprzęt do biegania