Hybryda na paznokciach

DSC02666

Nie lubię spędzać zbyt wiele czasu na jakichkolwiek zabiegach pielęgnacyjno upiększających. Nie lubię też martwić się o to, czy moje paznokcie wciąż wyglądają znośnie. Przez całe życie więc pomalowałam je jakimś kolorem może z pięć razy, bo jedyny lakier, który znosił odpryski i odrastanie paznokcia ze względną, estetyczną klasą to lakier bezbarwny lub w kolorze naturalnym. Przyjaciółka jednak poleciła mi metodę, która okazała się dla mnie po prostu idealna. Hybryda. To takie coś pomiędzy żelem (który buduje paznokieć, przez co jest on wyraźnie grubszy) a zwykłym lakierem (który niestety dość szybko się niszczy i odpryskuje). Hybrydę zakładasz u manicurzystki raz na dwa tygodnie i masz na te dwa tygodnie spokój. Hybryda nie odpryskuje, nie niszczy się, jest trwała jak żel, a jednocześnie jest bardzo cienka, przez co paznokieć wygląda zupełnie normalnie – tak, jakbyś pomalowała go zwyczajnym lakierem. W dodatku zabieg nakładania jej wymaga utwardzania specjalną lampą, dzięki czemu po skończonym manicure masz od razu suche, trwałe paznokcie. Jeśli więc:

– nie lubisz zbyt często robić sobie manicuru.
– Nie chcesz martwić się o lakier podczas robienia rękami, cokolwiek lubisz robić swoimi rękami…
– Chcesz utwardzić sobie trochę łamliwe, delikatne paznokcie.

…to hybryda jest czymś dla Ciebie. Zabieg zdjęcia starej hybrydy i nałożenia nowej trwa około półtorej godziny i kosztuje pomiędzy 70 a 120 zł. Ja u mojej Moniki płacę 70, ale ona jest zajebista i – nie, nie dam Wam do niej namiaru, bo mi jej grafik zapchacie terminami i nie będę miała jak się umówić, a i tak jest trudno.

Uprzedzam też, żeby samodzielnie sobie hybrydy nie próbować zdejmować oraz nie czekać z tym zbyt długo. Są głosy, że po np. trzech tygodniach niszczy ona płytkę paznokcia. Albo że sam zabieg nakładania, przed którym trzeba płytkę trochę zmatowić (delikatnie przetrzeć pilniczkiem, by uzyskać lepszą przyczepność i wyrównać paznokieć) też nie jest zbyt korzystny. Ja u siebie żadnego złego wpływu hybrydy nie widzę, jest wszystko super. No, ale same zobaczycie na swoich dłoniach, jeśli zdecydujecie się przetestować.

A zabieg wygląda tak:

Najpierw zdejmujemy stary lakier i przgotowujemy płytkę paznokcia. Wiecie, standardowe wycinanie/odsuwanie skórek, modelowanie paznokcia, matowienie płytki.

kolaz 1Potem idzie bezbarwny podkład pod kolor, który następnie utwardzany jest pod lampą. Zanim go jednak nałożymy, trzeba odtłuścić paznokieć alkoholem.

kolaz 2Następnie kolor. Ja wybrałam trzy odcienie błękitu wpadającego w zieleń. Takie turkusopodobne coś. Nie wiem, nie znam się na kolorach. :)

kolaz 3Nakładane są dwie warstwy tego koloru i po każdej warstwie – lampa. Następnie ostatni, znów przezroczysty top, lampa i zmycie tłustej powłoki na paznokciu.

kolaz 4No i tyle. Gotowe. Można od razu drapać faceta po plecach. ;)

Słaba ze mnie blogerka urodowa, ale zauważyłam, że te profesjonalne zawsze robią sobie zdjęcia paznokci na jakimś słitaśnym tle – albo trzymając w dłoniach coś ładnego. No to walnęłam sobie sesję.

kolaz 5

kolaz 6

kolaz 7Reasumując,

gorąco polecam,

Matylda Kozakiewicz :)

DSC02681