Postanowiłam podzielić się z Wami moimi wrażeniami z wiedźmińskiej dwójki – gry, która była bardzo dobrze oceniana w internetach i do której zabrałam się z przekonaniem, że i mnie zachwyci, zwłaszcza że podobała mi się pierwsza część i drażniły w niej właściwie tylko drobne sprawy techniczne. Dwójka, miałam nadzieję, będzie lepsza. Niestety myliłam się.
Wiem, że jestem skrzywiona serią Gothic, która jest najlepsza na świecie, ale Wiedźmin 2 to był po prostu krok wstecz, nawet wobec części pierwszej. Oto dlaczego:
1. Nasz bohater jest ruchowo upośledzony. Nie potrafi przejść przez rzadkie zarośla, przeskoczyć przez skrzynkę, zejść z tarasu o wysokości kilku stóp. Czyli generalnie: niewidzialne ściany. Wszędzie.
2. Liniowość świata. No właśnie. Wszędzie niewidzialne ściany, nie można sobie swobodnie po świecie chodzić, tylko łazisz po „korytarzach”, jak w platformówce. Po co w ogóle robić grę przestrzenną, skoro i tak masz tylko jedną drogę, którą możesz iść?
3. Masa filmików, retrospekcji, wstawek fabularnych, długich scen, w których nic nie robisz i na nic nie masz wpływu. A, przepraszam, czasem masz, ale ten wpływ jest jeszcze bardziej wkurzający, bo polega na wciskaniu jednego z czterech klawiszy w czasie, gdy one się wyświetlają na ekranie. Czyli np. uciekasz przed smokiem, twój bohater właściwie sam idzie, trwa scenka fabularna i nagle pojawia się symbol „W”. Jak wciśniesz szybko, to bohater żyje. Jak nie wciśniesz – umiera. No pięknie. Na Gameboya mogli tego Wiedźmina zrobić.
4. Grafika jest strasznie męcząca. Efekty „glow” (bo przecież ludziom się głowy świecą w realu, prawda?); za ciemne noce, za jasne dni, co chwila muszę zmieniać jasność i gammę, żeby w ogóle coś widzieć w tym świecie.
5. To gra decyduje, kiedy się skradasz, kiedy z kimś rozmawiasz (czasem po prostu się nie da) i którą ze skrzyń chcesz otworzyć (to nie jest tak, że pewien rodzaj skrzyń zawsze da się otworzyć a inne nie). Czasem po prostu dane NPC lub pojemniki ci się podświetlają – a czasem nie. Czasem pogadasz z gościem, a czasem w ogóle nie da się opcji dialogowej uruchomić. Czasem idziesz, czasem biegniesz, czasem się skradasz. Nie ty decydujesz. Ty, graczu, jesteś za głupi, żeby decydować. To gra za ciebie decyduje.
6. System rozwoju postaci, ekwipunku, walki, robienia mikstur, ulepszania broni, tworzenia przedmiotów, tworzenia elementów przedmiotów, mieszania składników, wchodzenia w medytację, żeby napić się mikstury, która na ileśtam sekund da ci przyspieszoną regenerację energii życiowej, którą zrobiłeś dzięki schematowi, którego zdobyłeś z jakiejś skrzyni a potem wytworzyłeś dzięki kilku składnikom, które zawierają dane substancje, i które możesz wypić tylko przed walką, uważając na poziom toksyczności…. eeeekkehhegebcjhegjhvsjhvhfdxdszrs. Dżizas. Serio? Doktoraty można z tego pisać, tylko po co tracić dwie godziny na samouczek, zanim w ogóle zacznie się grać – skoro można te zasady uprościć i nauczyć ich gracza po prostu na początku rozgrywki. Dobre gry tak mają.
7. Wgrywane, osobne mapy lokacji. Tak. Serio. Jeszcze nie rozkminili, jak zrobić jeden świat, gdzie możesz przejść przez drzwi do małej chatki, bez krótkiej animacji „otwieram drzwi, wolno przechodzę, stoję w środku”. I tak w każdym domu, w każdym pokoju, w każdym mieście, w każdej dzielnicy miasta, no kurna wszędzie.
8. Właściwie jedynym, co mi się do tej pory podoba, to klimat gry. Jest fajnie i ktoś ładnie zaprojektował świat, po którym się poruszamy.
9. A nie, przepraszam, to nie jedyne, co mi się podobało. Fabuła jest fajna i dylematy bohatera są naprawdę dobre, bo tragiczne. Trzeba takie rzeczy doceniać, bo w wielu grach stajemy tylko między wyborem dobo – zło. A tu często wybieramy pomiędzy dwoma szarościami. Szacun za fabułę, akcję i dialogi.
Piszę o dwójce właśnie teraz, bo Seba kupił trójkę i zaraz się za nią zbieramy. Trójka też ma fenomenalne opinie w internetach. Ale tym razem to ostatnia szansa. Jeśli gra okaże się zła, przestaję wierzyć blogerom, którzy o niej dobrze napisali i cofam im suba. O!