Wiecie, czemu magicy zawsze mają apetyczne, półnagie asystentki? Żeby odwracały uwagę od mechanizmu działania sztuczek. Dziś dałam się nabrać na taką sztuczkę w sklepie monopolowym. Za kilka godzin lecę do Londynu i oczywiście postanowiłam przywieźć przyjaciółce butelkę BGŻ-u. Idę do sklepu, proszę o Butelkę Gorzkiej Żołądkowej a pani mi na to:
– A dowodzik jest?
Tak mi się miło zrobiło, gdy wyciągałam ten dowodzik, że nie zauważyłam, co mi pani wkłada do papierowej torebki. Zapłaciłam, wyszłam, pojechałam do domu i rozpakowałam nabytek. A tam jakaś tania biała wódka. Noeszkruwa. Nawet nie mam czasu wrócić.
To nie pierwszy raz, gdy sprzedawca wybiera za mnie to, co chcę kupić. Niedawno poszłam do drogerii kupić bezbarwny lakier do paznokci. Zależało mi na takim odżywiającym płytkę i zapobiegającym łamaniu paznokcia. Wybrałam lakier o wdzięcznej nazwie "lakier przeciwdzialający łamliwości paznokci" i podałam go kasjerce. Kasjerka wzięła go do ręki i spytała:
– Chce pani lakier na łamiące się paznokcie?
– Tak.
– To niech pani weźmi ten – sięgnęła po inny lakier tej samej firmy i podała mi go. Na etykiecie było napisane "lakier przeciwdziałający rozdwajaniu się paznokci".
– Ale mi się nie rozdwajają. Mi sie łamią.
– Wiem, ale na łamiące paznokcie są najlepsze takie przeciw rozdwajaniu. Mówię pani. Pani weźmie.
Na nic sie zdały moje "jednak wezmę ten pierwszy", "jest pani pewna, ze etykiety kłamią?" i "rozumiem, ale mimo wszystko poproszę ten pierwszy". Pani kasjerka była bardzo stanowcza i w końcu jej uległam, bo i tak jestem zdania, że lakier to lakier.
A w stołówce w mojej pracy jest taki miły pan, który zawsze, gdy proszę o ziemniaczki, omiata mnie wzrokiem i mówi "a może jednak warzywka na parze?".
To chyba dlatego ze jestes ladna lub/i wygladasz na taka co sie da nabrac na to… mnie jakos nabrali tylko raz w zyciu i to tak ze sekunde potem wiedzialem ze mnie nabrali… ale glupio bylo sie wrocic i przyznac ze jestem glupi i dalem sie nabrac :P
A mnie w KFC chcieli naciagnac na jakies inny shit zamiast longerow :(
Segritta, pani w monopolowym albo sie normalnie pomyliła, albo Cie oszukała, pakując tanią wódę zamiast droższej. Nie znajduję tutaj idei „sprzedawca wie lepiej”. W kosmetycznym natomiast sprzedawca rzeczywiście wie lepiej, ale czy sie pomylił – ocenisz to za kilkanaście dni, jak Ci sie pazurki połamią… albo nie połamią.
A pan w stołówce jest zwyczajnie złośliwy :)
tomasz667: z Twojej wypowiedzi wynika jednoznacznie, ze te longery to też shit, więc co za różnica?
Od kilku miesięcy tu takiej dobrej puenty nie było. :D
A jak bedziesz w Londynie, to pojdziemy na kawe?
Mnie zawsze wciskają rajstopy numer mniejsze bo sprzedawcom się wydaje, że będzie mi zwisać. A przecież ja wiem jakie noszę nie? A po drugie to mnie będzie zwisać, a nie im.
mnie ostatnio naciagnela pani w aptece. chcesz vitaral? dadza ci wapn z witaminami, trzy razy drozszy. a jak wracasz zeby wymienic bo nie o to prosilas to slyszysz tekst „ale to prawie to samo jest…”. aha…
trzydziestka- u mnie to samo… albo tlumacza mi, ze to, ze mam dlugie nogi to nic nie znaczy bo na takie dlugie nogi to sa tylko szerokie w pupie a pupe mam przeciez mala. no i chca mi koniecznie sprzedac mniejsze. w koncu mowie, ze sobie wypycham posladki wata.
Skojarzyło mi się z tym;
Sprzedam encyklopedie Britanica.
40 tomów. Stan bardzo dobry.
Nie będzie mi już potrzebna.
Ożeniłem się tydzień temu.
Żona wie, kurwa, wszystko najlepiej
Seg, dziwne że panie w sklepie „mylą się” zazwyczaj na niekorzyść klienta – mogła Ci przecież spakować przez pomyłkę jakiegoś Jasia Wędrowniczka, ale może ja za dużo wymagam? ;)
dlatego życie powinno być samoobsługowe.
kurcze, moja droga, nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, ale właśnie stałaś się inspiracją do jakiegoś przyszłego piksela!:)
Mnie wkurzają: Panie w sklepach z ciuchami, gdy przekonują ze bluzeczka lezy idealnie i zawsze moge sobie „zaszyc” tudzież „podszyć” no i ten odcień fioletu to hit sezonu i tak bardzo mi w nim do twarzy a wyglądam jakbym z tydzień płakała, no i bluzka wcale nie jest zamała- a przeciez widze ze sie ledwo dopinam w biuście , Panie w obuwniczym: ( z racji małej stopy cieżko cos znaleźć) że przecież moge watką buty wypchać, że napewna sie rozchodza,- a potem chodze ze stopami całymi w plastrach
Ten ziemniak nie musi być na parze.
Seg, przeczytałam całego Twojego bloga „w Paryrzu” i zapewne przeczytam jeszcze nie raz. Uwielbiam Twój styl:) Ale czy naprawdę nie masz nic więcej do powiedzenia o tym mieście? Nawet się nie pożegnałaś! Napisz kiedyś coś jeszcze, drugiego takiego bloga już nie znajdę!
michale, bardzo chetnie. Moze we wtorek? hm?
Co do pana w stolowce – on nie jest zlosliwy, naprawde :) On po prostu wie lepiej. I wcale nie mam mu tego za zle. Nawet sie chyba lubimy na swoj sposob ;)
rhynna,
jesli tylko los mnie tam znow zesle, z pewnoscia bede dalej pisac. Ale to watpliwe (zeslanie).
ag_84,
czuje sie zaszczycona :)