Bez komentarza.

Matka rodzicielka opowiedziała mi, co jej się przytrafiło w dzień kobiet na zakupach. Nie jestem agresywna. Trudno mnie sprowokować. Rzadko daję się ponosić emocjom. Ale gdybym była wtedy na miejscu, to nie odpowiadałabym za swoją reakcję.

Mama jako emerytka często robi zakupy w Karfurze we wtorki, bo mają fajną promocję dla seniorów. Tym razem, jak zwykle stanęła w kolejce z koszykiem zakupów na cały tydzień. Przed nią stał chłopak (ok. 20-letni) i jakaś starsza pani – prawdopodobnie jego matka lub ciotka. Wyłożyli swoje zakupy na taśmę, ale nie zajęli jej całej. Moja mama więc zwróciła się do chłopca:
MR: Przepraszam, czy mógłby się pan przesunąć? Będę mogła wtedy zacząć wykładać swoje zakupy na taśmę.
Chłopak postanowił zachować się niestandardowo i odrzekł…
Chłopak: Gdzie mi tu, stara kurwo? Jak się będę chciał, to się przesunę. Kurwo stara.
Mama, zupełnie zbita z tropu, rozejrzała się po ludziach dookoła. Zero reakcji, zero kontaktu wzrokowego. Zastanawiała się, czy się nie przesłyszała.
MR: Dlaczego jest pan taki niekulturalny?
Chłopak: Ty stara kurwo, jak bym tak.. jak bym…
Mówiąc to, wziął z taśmy metalowy separator produktów i przyłożył go blisko twarzy mojej mamy, imitując cios. Mama zamarła. Ja też, słuchając tej opowieści.

Podobno ta starsza kobieta, która była z chłopakiem, skomentowała to później tymi słowy: „Trzeba było raz jej powiedzieć. Po co od razu aferę w sklepie robić”. Mama twierdzi, że w głosie tej kobiety był jakiś lęk.

Czy to jest właśnie efekt tzw. „bezstresowego wychowania”? Co powinna była zrobić moja mama? Jak powinien zachować się kasjer, który w rzeczywistości nie zareagował wcale. Jak Wy byście zareagowali, gdybyście tam byli z własną mamą? Mi wciąż brakuje komentarza. Żałuję tylko, że nie byłam tam z mamą. Kto by się jednak spodziewał, że w biały dzień ktoś może w ten sposób zachować się wobec starszej kobiety. I to jeszcze w dzień kobiet.