Świat się wali, że muszę stawać w obronie feministki ;) Ale Kazimiera Szczuka jest tu po właściwej stronie i niestety coś, co po internecie krąży jako „błyskotliwa riposta Michała Koterskiego” wcale taką błyskotliwą ripostą nie jest. A ludzie lajkują, szerują i biją brawo. Patolodzy jedni…
Chodzi o ten fragment rozmowy Michała z Kazimierą u Kuby:
Otóż, drogie dzieci, to jest tak:
Jeśli ktoś wchodzi do pomieszczenia, w którym są inni ludzie, to nie do nich należy obowiązek przywitania się. Należy on do wchodzącego. Niezależnie od płci i stanowiska.
Poza tym, nawet jeśli by się Kazimiera z Michałem spotkali na korytarzu i nikt nie byłby „wchodzącym” do grupy, to zwyczaj mówi, że pierwsza wyciąga rękę osoba ważniejsza (a więc przez savoir-vivre uprzywilejowana), czyli osoba starsza, bardziej zasłużona lub będąca …kobietą. Tak więc Misiek wcale by nie „walczył o jej równouprawnienie”, czekając na powitanie ze strony Kazimiery Szczuki. Owszem, mógłby się jej pierwszy ukłonić (kłania się ten niższy rangą), ale to ona decyduje (jako kobieta) o tym, czy chce go poznać i uścisnąć mu dłoń. O co więc walczył Misiek w programie Kuby? O własny honor. Niestety przegrał tę bitwę.
Tak głosi protokół dyplomatyczny.
Amen.