No i znowu rzucili się na biedną Kamilę, że się lansuje w mediach po śmierci męża. I że na reżyserię chce zdawać. Że niby to taki sprytny plan był, tak? Uwieść Łapickiego, dostać nazwisko, wzbudzić kontrowersje a potem na tym nazwisku poszybować w świat filmu.
A obrońcy krzyczą, że to była prawdziwa miłość, co my możemy wiedzieć i żebyśmy lepiej sobie samym się przyjrzeli, zamiast atakować biedną blondynkę. Otóż, drodzy obrońcy, wy też nie wiecie, czy to była prawdziwa miłość (co to w ogóle jest prawdziwa miłosć?!), prawo do oceniania ma każdy a już odbicie piłeczki w stylu „sam nie golisz pach” jest chyba najniższą formą argumentu i powinno się ją zbanować a użytkowników skazać na rok słuchania Kombi.
W sprawie Kamila Łapicka kontra świat mam jedno do powiedzenia: chuj mnie to obchodzi. Serio. Jak dla mnie Kamila mogłaby uprawiać seks z żonatym, 90-letnim hipsterem spod Charlotte a za dnia masturbować się do 2girls1cup. Nie obchodzi mnie to. Nie obchodzi mnie, z kim się hajta, uprawia seks i czyta poezję. To nie wpływa na moje życie w najmniejszym nawet stopniu.
Załóżmy, że to była prawdziwa miłość, jednorożce, soul-mate i hello kitty. No i dobrze. Takich miłości, opartych na pożądaniu, przywiązaniu, szacunku, daddy-issues lub czymkolwiek innym są miliony. Przeszkadzają nam dokładnie tak samo jak małżeństwa gejów – czyli bardzo, choć przeszkadzać nie powinny zupełnie, bo trzeba być naprawdę ograniczonym bucem, żeby zakazywać komukolwiek łączyć się w pary.
Załóżmy, że to ona go wykorzystała, bo marzyła, żeby zostać wdową po Łapickim. No i dobrze. Jej sprawa. Jej życie. A on do niczego zmuszony nie był, a i pewnie nieźle się bawił przez te ostatnie lata. No bo tak sobie wyobrażam, że gdybym miała akt urodzenia z początku ubiegłego wieku i penisa (a co za tym idzie gruczoły wydzielania ego potocznie nazywane jądrami), to bym oddała roczną prenumeratę „Wesołego działkowicza” za młodą dupę u boku.
No i nawet jeśli to jakieś wyrachowane ze strony Kamili było, to trzeba jej przyznać, że umiejętnościami aktorskimi powala połowę polskich gwiazdek telewizyjno kinowych, które nawet samych siebie zagrać nie potrafią. Niech sobie robi karierę reżyserską. Jeśli będzie dobra, podziękujemy jeszcze Łapickiemu za dobry gust. Jeśli będzie robić filmy w stylu „Kac Wawa” to pudelki będą miały co do michy włożyć a społeczeństwo będzie miało co czytać i na co się oburzać w przerwie między M jak Miłość a Panoramą.
Kiedyś jakaś mądra kobieta, Segritta chyba jej było, powiedziała, że człowieka można ocenić po tym, czym się interesuje. No i ja z dumą mogę powiedzieć, że się Kamilą nie interesuję wcale. (Na co dowodem jest oczywiście ten pełen pasji wpis). (Ale Hipokryzja to moje drugie imię przecież).