Chyba wreszcie znalazłam góry, które mi się podobają najbardziej, bo spełniają trzy najważniejsze warunki:
1. Nie są oblegane turystycznie.
2. Nie trzeba ryzykować życiem, by wejść na najwyższy szczyt.
3. Są zielone, dzikie i „oddychają”. W tym oddychaniu chodzi o to, że są głównie porośnięte trawą i nie mają ostrych szczytów (a więc i wąskich wąwozów). I ja takie właśnie lubię. Lubię przestrzeń. I łagodną linię horyzontu.
Nie ma co gadać więcej, popatrzcie po prostu na zdjęcia. :)

A tu seria zdjęć znad komputera organizatora Tweetupu – Krzysia Kotkowicza. Chyba opatentuję ten rodzaj oświetlenia portretów, bo wychodzą pięknie. :)
A tu link do instagramowego profilu ich autora, gdybyście chcieli poobserwować. Tylko nie mówcie, że ode mnie.
Ooo, człowiek wchodzi na bloga i od razu zacieszoną twarz widzi. I Bieszczady kochane za chwilę.
Chcę w Bieszczady tak bardzo, bardzo, natentychmiast…
Ja teeeeż!
Piękne te Bieszczady, i ty też piękna, taka uśmiechnięta. Może to dziwnie zabrzmi z ust heteroseksualnej kobiety (a może wcale nie i jesteś przyzwyczajona do takich wyznań), ale strasznie mi się podobasz. Taka naturalna, z klasą. Lubię na ciebie patrzeć. I nie, nie chcę o tym porozmawiać ;)
Ja jednak kocham Tatry :).
Ale wyglądasz prześlicznie! Widać, że szczęśliwa! A zdjęcia – niesamowite! WOW.
Pamiętam pewnego razu w Bieszczadach…jakież tam było powietrze, widoki, cisza.
To za rok wracamy, hę? :-)
W Bieszczady warto wybrać się też jesienią, kiedy są niesamowicie kolorowe.
Jak pięknie.
Woww, brzmi strasznie sztampowo ale promieniejesz :D jakiego aparatu używasz do zdjęć?
Te nagie szczyty to nic innego jak klęska ekologiczna. Kiedyś porastały je bujne lasy, tak jak inne góry. Dzisiaj promuje się Bieszczady jako dzikie, niekażone nadto diałalnością człowieka. Tymczasem nie ma gór, w których więcej byśmy nabroili, jak tutaj…
Klimatyczne te foteczki
Sam nie wiem czy jestem zadowolony czy podrażniony … mhmmm
Pojechałbym natychmiast.
Uwielbiam te góry odkąd pierwszy raz je zdeptałem dobre 20 lat temu :)