Dziś prawdziwych balów już nie ma. Nie zakładamy gorsetów pod suknie, nie tańczymy walca i nie wyznajemy sobie afektu w ogrodzie przy fontannie, gdy nikt nie słucha. Zakładamy za to krótkie kiecki, baunsujemy do lady Gagi i wybieramy sobie usta, których smaku jesteśmy ciekawi. Choć tęsknię czasem za klasycznym balem – szczerze mówiąc nasze balety też będą kiedyś passe i będziemy je wspominać z łezką w oku, wysyłając nasze wnuki na cokolwiek oni tam będą robić w piątki wieczorem. A my to mieliśmy epickie balety, wnusiu. Z lordem Vaderem, Einsteinem i Michaelem Jacksonem. Tak, to taki król był. I konfetti leciało z nieba, i wszyscy śpiewali „internety robię, imponuję tobiieeee!”, kobiety miały wąsy, Egipcjanki huśtały się nam nad głowami… Tak było wnusiu. Tak właśnie. Po lordowsku.