To na początku było nawet fajne. Wygodne, kwadratowe obrazki, kadry z życia milionów ludzi, ładnie wykombinowane stylizacje, których może używać każdy – bez znajomości photoshopa i choć podstawowego wyczucia. Bo po co, skoro instagram daje wszystko za jednym kliknięciem. Niestety udostępnienie tej aplikacji użytkownikom androida spowodowało, że już na fejsie nie widzę normalnych zdjęć, bo zewsząd atakują je kwadratowe, poszarpane, pseudoartystyczne plamy. (disklejmer: nie mam nic do androidowców, sama nią jestem, chodzi mi o drastyczny wzrost liczby użytkowników aplikacji).
Ludzie, miejcie litość. Myślicie, że robicie świetne zdjęcia? Robicie zdjęcia kiblom. Nadajecie im jakieś różne, wymyślne efekty, ale to wciąż są kible. To wciąż są słabe fotki. Myślicie, że to tak fajnie wystylizować zdjęcie na 1977 rok? Fotografowie z tamtych lat rękę by sobie dali uciąć za sprzęt, jakim możecie dysponować teraz. Ale dla Was to jest lans, udawać, że fotka jakiejś koleżanki Oxany z dyskoteki pod murem wygląda jak stare zdjęcie. Guess what. Nie wygląda. Wygląda jak fotka jakiegoś hipsteryzującego gostka, który chce ludziom zaimponować swoim telefonem i jego możliwościami. Serio, instagram był fajny na początku, jako ciekawostka, ale ludzie już rzygają Waszymi nieostrymi, żółtymi, pobazgranymi zdjęciami z czarnymi winietami i nikt się nie da nabrać, że robicie je jakimś starym analogiem ani że w ogóle umiecie robić zdjęcia.
I na koniec jedna lekcja fotografii: każdy efekt jest dobry, jeśli ma coś na celu. Jeśli w jakiś sposób wzbogaca przekaz zdjęcia, dopełnia jego treść, nadaje mu nową jakość. Efekt użyty bez celu jest efektem użytym bez sensu. Zwłaszcza, jeśli stosują go wszyscy, bo wtedy staje się coraz bardziej upierdliwą manierą.
Hm… mnie nie atakuje nikt. Może mam za mało znajomych albo nikt z nich nie jest androidem :) Efekt troche przypomina mi lomografie, coś co bardzo lubie i dzięki czemu można wspaniałe efekty uzyskać tanim aparatem i w analogowy sposób (są ludzie, którzy wciąż lubią moczyć klisze w odczynnikach :)).
Tutaj taka próbka świetnych zdjęć: http://microsites.lomography.com/sprocketrocket/galleries
Prekursorem robienia zdjęć kiblom był w Polsce niejaki Zdzisław Sosnowski w 1970 r., a „muzeum” „sztuki” „współczesnej” (wszystkie trzy słowa celowo ująłem w cudzysłowy) nawet się tym chwali na swojej stronie:
http://www.artmuseum.pl/filmoteka/?l=0&id=316