Idą zmiany

Poinformowałam dziś mą kochankę, że maraton blogerów wpłynął na mnie mocno rozluźniająco i w związku z tym definitywnie kończę z cynizmem na blogu. Od dziś będę opisywała wyłącznie słodycz mojego życia, wschody słońca, piękno męskiego ciała i wygodę butów Ecco. Interesującym tematem okazać się może również smak kalmarów w gdańskim "Latającym Holendrze" oraz moja dzisiejsza aplikacja o pracę w tej restauracji – przyjęta natychmiastowo i wsparta potwierdzeniem smsowym. Zauważyłam też, że mężczyźni znad morza charakteryzują się niebywałą wręcz urodą – i to zarówno Ci miejscowi jak i przyjezdni (stąd moja aplikacja o pracę). Nie wiem, czy to dobry pomysł, bo stałam się ostatnio wyjątkowo podatna na spojrzenia pięknych oczu i zakochuję się co pięć minut. 

Za każdym razem prawdziwie i na zawsze. 

Generalnie miękka się zrobiłam, dobrze mi z tym i proszę mnie nie budzić. Na dowód mej wewnętrznej przemiany z Konrady w Gustawę: dziś spytałam się ml-ów, przez jakie "żet" się pisze "żądać"? :) 

Motto na dziś: ml i seg zawsze ostatnie schodzą z plaży.