Kierunek północ.

Bratysława jest bez sensu. Przyjechaliśmy do hotelu, który wyglądał jak szpital dla bogatych wariatów i można by w nim było kręcić horrory. Panie w recepcji postanowiły nie mieć poczucia humoru a jedna zapomniała się ogolić. Na twarzy. Miasto też nie miało w sobie tej otwartej, uśmiechniętej gościnności do Lublana. A może to ja przyjechałam ze złym nastawieniem…


Jedynym pozytywnym akcentem dnia było spotkanie na starówce najpiękniejszego psa rasy Rhodesian Ridgeback na świecie. Ma na imię Simba, dysponuje własną stroną internetową i przeuroczą właścicielką. Tym, którzy nie mają fioła na punkcie psów wyjaśniam, że RR są absolutnie wyjątkową rasą: były hodowane do polowań na lwy a na grzbiecie mają pas sierści, który rośnie w przeciwnym kierunku.

Najciekawsze rzeczy wydarzyły się już po wyjeździe z Bratysławy. Zatrzymała nas policja a Fashionelka postanowiła to skomentować. Mamy wideo, ale w ramach trollowania Was opublikujemy je dopiero jutro :> No i dla odmiany mieszkamy w cudownym miejscu. Dzięki, Marta, za poratowanie nas w potrzebie!
Na deser zapomniana fotka z Chorwacji. Pozuję ze Stefanem, który już od ponad roku powtarza, że nie lubi fotek.