Ależ ja Was zaniedbałam ostatnio… Poza genialnym dziełem filmowym i konkursem nie dostaliście żadnej długiej notki…
Teraz też nie dostaniecie, bo wciąż ładuję akumulatory. A to wszystko przez takiego Kriza i taką Ygritte. Przyjechali w sobotę, wyjechali w środę. Możecie się domyślać, że łatwo nie było. Wczoraj znów padło słynne zdanie „ja już nie piję” i choć spokojnie mogłabym z miłymi gośćmi zamieszkać (niekłopotliwi są, dużo śpią), to moja wątroba mogłaby się obrazić. Oprócz zwiedzania warszawy nocą parę razy zostaliśmy też w domu i graliśmy w gry. Np. w Small World z Andrzejem i Michałem. Niestety większością zdjęć dysponuje teraz Kriz i straszy, że zaraz opublikuje własną foto-relację. Tak więc macie zakaz wchodzenia na jego bloga.
No. I teraz, jak to zwykle bywa po intensywnym życiu towarzyskim, zajadam się samotnością, książkami i zaległymi serialami. Nie potrwa to długo, bo jutro będę występować gościnnie w superstacji a potem szykuję dla Was kolejny konkurs.
Z tekstów wartych puszczenia w świat:
Kriz odkrył nowe chmury. Nazywają się Cunilungusy.
Ze zdjęć wartych puszczenia w świat:
Ygritte (specjalnie dla ElPandy i Karola)
Wracam do książki. :*