Moja mama należy jeszcze do pokolenia, które raczej z Sieci nie korzysta. Większość jej znajomych w ogóle nie używa komputera, nad czym MR boleje, bo uważa, że Internet to genialny wynalazek. MR korzysta. I lubi. I docenia. Czasem tylko podnosi larum, bo ktoś jej wysłał maila z załącznikiem – a ona czytała ostatnio o jakichś wirusach – i teraz nie wie, co z tym zrobić, i żebym przyszła i zobaczyła. MR wie też, że fejsbuk nie służy do opisywania tego, co się zjadło na śniadanie i nie przyjmuje do znajomych ludzi, których naprawdę nie zna. Ale przed chwilą przyszła do mnie z wypiekami na twarzy i oznajmiła:
MR: Wiesz co… Jakiś facet właśnie mnie zaprosił do znajomych na fejsbuku.
SEG: Noooo…
MR: I on jest znajomym takiego mojego znajomego.
SEG: Noooo….
MR: I jest w moim wieku!
SEG: Nooooo….
MR: I go przyjęłam!
5 minut później krzyczy z drugiego pokoju:
MR: I on całkiem przystojny jest!