Naprawdę wielu sportów próbowałam i z kilkoma związałam się na dłużej bo latami pływałam na spływy kajakowe, jeździłam konno i tańczyłam – ale jeszcze nigdy nie zmęczyłam się tak, jak podczas 25 minut w poniedziałek w Poznaniu. Nigdy.
Już teraz rozumiem, czemu nad metą triathlonu w Sierakowie był napis „Jesteś człowiekiem z żelaza”. Oni się męczyli przez ponad 4 godziny – a mnie zabiło głupie 25 minut. Dla porównania – jest jeszcze Ironman Triathlon to 3,86 km w wodzie, 180,2 km. rowerem i 42,195 km. biegiem. No hardkor. Tu macie więcej informacji o Ironmanie i o pewnej zakonnicy, która zaczęła swoją karierę sportową w wieku 49 lat i ukończyła ponad 200 zawodów triathlonowych.
Żeby wprowadzić w temat tych, którzy przyszli tu po raz pierwszy (reszta może przeskoczyć ten akapit) – od początku maja trwa kampania zupełnie nowej marki, jaką są płatki i owsianki Hello Day!. Czworo ambasadorów poddaje się nawzajem próbom i rzuca sobie wyzwania związane z czterema sferami rozwoju osobistego. Ja patronowałam zmaganiom umysłów w części FOCUS, Karolina Malinowska właśnie uczy nas mody jako przedstawiciel GLAMOUR, Piotr Łukasiak skupi się na zdrowym żywieniu i byciu FIT a… no właśnie. A Boguś Głuszkowski, ambasador ENERGY, postanowił przetargać nas przed próbę triathlonową, czyli zrobił nam wstęp do tego, co on robi zawodowo od lat będąc dziewięciokrotnym mistrzem Polski w triathlonie.
Pierwszego dnia wyzwania Energy Boguś policzył odległości, jakie udało się nam pokonać podczas 5 minut pływania, 10 minut jazdy na rowerze i 10 minut biegu. Przez kolejne 10 dni ćwiczyliśmy wg jego wskazówek – a ostatniego dnia zrobiliśmy tę samą próbę co dnia pierwszego i okazało się, że w 10 dni można naprawdę bardzo poprawić swoją kondycję. Nie sądziłam, że aż tak.
Z wyniku 4025 m. skoczyłam do 5546 m. To aż 38% poprawy! :)
Poniżej fotodokumentacja treningów i próby – oraz super filmik, który chyba najlepiej pokazuje, jak zmachani byliśmy ostatniego dnia. :)

WHAT HAVE I DONE WITH MY LIFE?!











Zakładasz pończochy do basenu? ;-)
hahahaha, też mi się skojarzyło, jak po raz pierwszy zobaczyłam to zdjęcie :)
Jaki piękny uśmiech na zdjęciach! Aż zachęca do aktywności :D
Seg, niesamowite jest to, że nawet padnięta, uśmiechasz się – coś specjalnego dodają do tych płatków ? ;)
początek ostatniej próby z Bogusiem – znów wyglądasz identycznie, jak koleżanka mojej mamy, no nie mogę :D
A może… ja po prostu jestem koleżanką Twojej mamy!
niee, przy całym tym podobieństwie macie inny kolor włosów. no i jesteś widocznie młodsza! :P
Ja tam wolę triatlon łóżkowy: pupa, pipa, japa a na mecie papa.
A poważnie, spróbuj kiedyś iść na trening bokserski- po rozgrzewce powiesz- triatlon to Pikuś, i to nawet nie pan Pikuś.
P.s. Ładnie się uśmiechasz.
wiesz… trenowalam sztuki walki i zderzylam sie z kazda niemal ich dziedzina… i niestety nie przyznam racji… pokory i bolu nauczylam sie na rowerze w trathlonie a nie na macie !
Twarda sztuka z ciebie, tak trzymaj.
Powinnaś siedzieć w więzieniu za to co zrobiłaś do tej pory a ty sie pokazujesz jak biegasz .ŻAŁOSNE:-)
Ciekawy jestem czy po takim wstępie ma ktoś z was ochotę na prawdziwe zawody triathlonowe :) ? Bo tzw. pralki na starcie, tłoku na bojach, chwiejności po wyjściu z wody, walki o pozycje na rowerze (w grupie czy nawet indywidualnie) i nerwów w strefach zmian żaden sprawdzian nie zastąpi, a to największy urok triathlonu :) .
Nie wyglądasz na zmęczoną. Nic a nic!