Etymologia, czyli nauka o pochodzeniu słów, potrafi człowieka współczesnego nieźle zaskoczyć, zwłaszcza że wiele zakorzenionych w języku słów narodziło się w czasach pogańskich i zostało utworzonych na podstawie skojarzeń, które już dziś nie wpadłyby nam do głowy. Weźmy na przykład taki „miesiąc”, który jako jednostka czasu teraz kojarzy się bardziej z wypłatą niż z cyklem księżycowym, a przecież słowo „miesiąc” było w staropolszczyźnie własnie synonimem księżyca (a „księżyc” oznaczał „syna”). A co z nazwami miesięcy? Większość języków zachodnich, a więc romańskich i germańskich zaczerpnęło nazwy miesięcy z łaciny, w której to bogowie patronowali miesiącom.
Styczeń – Ianuarius – pochodzi od boga początku: Ianusa.
Luty – Februarius – od „februum” czyli „oczyszczenie”.
Marzec – Martius – od Marsa, czyli boga wojny znanego także pod greckim imieniem Ares.
Kwiecień – Aprilis – przypuszczalnie pochodzi od bogini piękności: Afrodyty.
Maj – Maius – patronuje mu bogini przyrody: Maja.
Czerwiec – Iunius – od Junony czyli greckiej Hery.
Lipiec – Iulius – od Julka Cezara
Sierpień – Augustus – od Oktawiana Augusta
Wrzesień – September – tu zaczyna się patronat cyfrowy, a więc nazwa odpowiada liczbie miesiąca „7” – septem.
Październik – October – „octo” czyli osiem.
Listopad – November – „novem” czyli dziewięć.
Grudzień – December – „decem” czyli dziesięć.
Dlaczego źródła tych nazw są tak różne? Odpowiedź leży w rzymskich modyfikacjach kalendarza, by pasował do roku solarnego. Początkowo rzymski rok kalendarzowy miał zaledwie 4 miesiące, dopiero później dodano kolejno 6 i 2. O tych ciekawych zmaganiach z czasem możecie przeczytać tu.
Kolejność liczbowa miesięcy jest odpowiedzialna także za ich nazwy we współczesnym języku japońskim. Kiedyś jednak ich nazwy miały w sobie wiele magii. Był „miesiąc uczucia”, „miesiąc zmianu ubrań”, „miesiąc początku wiosny”, „miesiąc zająca”, „szybki miesiąc”, „miesiąc wody”, „miesiąc ksiażki”, „miesiąc liści”, „długi miesiąc”, „miesiąc bez bogów”, „miesiąc szronu” i …”bieg mnicha”. Więcej o tych nazwach możecie przeczytać tu.
Arabski kalendarz również emanuje swoistą magią, choć po wgryzieniu się w etymologię, zauważymy wiele skojarzeń bitewnych. Kolejne miesiące muzułmańskie w tłumaczeniu brzmią następująco: „miesiąc zakazany”, „żółty”, „wiosna pierwsza”, „wiosna druga”, „krzepnięcie pierwsze”, „krzepnięcie drugie”, „wstrzymać się”, „rozchodzenie się”, „palący”, „powodujący dosiadanie wielbłądów”, „miesiąc postoju” i „miesiąc pielgrzymki”. Jeśli jesteście ciekawi wyjaśnień, czemu akurat tak Muzułmanie nazwali miesiące, odpowiedź znajdziecie tu.
Język polski ukształtował nazwy miesięcy wedle rytmu życia rolnika i większość z nich odnosi się do zjawisk naturalnych oraz tradycji chłopskich.
STYCZEŃ – nazwa pochodzi od „tyk„, czyli gromadzonego zimą drewna. Inną hipotezą co do pochodzenia „stycznia” jest skojarzenie ze „stykaniem się” starego roku z nowym. Jeszcze inni upatrują źródła w słowie „siekać”, czyli „ciąć”. Pierwotnie styczeń miał nazywać się „sieczeń” i był czasem wyrębu drzew.
LUTY – w staropolszczyźnie „luty” było synonimem słów „przykry”, „srogi”, „okrutny”. No i nic dziwnego. Wtedy w lutym walentynek nie mieli. ;)
MARZEC – tu spapugowaliśmy łaciński „Martius„, choć nasza forma tego słowa pochodzi bezpośrednio ze staroczeskiego zapożyczenia mařec.
KWIECIEŃ – skojarzenie jest proste i oczywiście odwołuje sie do kwiecenia i kwiatów.
MAJ – znów czerpiemy z łaciny, a więc składamy hołd rzymskiej bogini przyrody – Mai.
CZERWIEC – kiedyś czyrwień, pochodzi od słowa „czerw” oznaczającego larwę pszczoły.
LIPIEC – kiedyś lipień, pochodzi od starej dobrej lipy, bo to czas jej kwitnienia.
SIERPIEŃ – nawiązuje do czasu żniw, kiedy sierpem kosiło się zboże.
WRZESIEŃ – to czas kwitnienia wrzosów.
PAŹDZIERNIK – pochodzi od słowa „paździerz„, czyli suchych łodyg pozostałych po czesaniu lnu i konopi, z których robiło się w tym czasie roku płótno.
LISTOPAD – to czas liści-opadania.
GRUDZIEŃ – jest zaś miesiącem mrożącym ziemię, a taką zmarzniętą ziemię nazywa się właśnie „grudą” (i pewnie wiedzą o tym doskonale koniarze).
Tammi
Helmi
Maalis
Huhti
Touko
Kesä
Heinä
Elo
Syys
Loka
Marras
Joulu
Zgadnij jaki to język ;)
O proszę! Już miałem wyłączać sprzęt, a tu nowy w końcu się pojawił nowy post. Coś innego….
…po przecinku miało być – a tu w końcu się pojawił nowy post … wybaczcie, późno już…
jakie to edukujące:)
a ile ja sie nauczylam, pisząc to.. :)
Nudniejszy, nie będę udawać, że byłam wiedziała. Wyguglałam, że fiński i że też bazuje na naturze.
Pochodzenie większości z wymienionych jest ogólnie znana. Kilka dni temu tłumaczyłam córce powiedzenie „nie widziała dupa słońca – ogorzała (opaliła się) od miesiąca” :)
Gdy wiemy, że miesiąc to inaczej księżyc dopiero widzimy jak trafne co do niektórych osób może być to powiedzenie.
A maj przypadkiem nie jest od „majenia” – przystrajania kwiatami („chwalcie łąki umajone” itd.)?
A, jeszcze marzec mi się zawsze z „marznięciem” kojarzył. Śmiesznie te ścieżki językowe przebiegają :)
Niewątpliwy walor edukacyjny a przy okazji dziękuję za link do strony źródłowej. Będę mógł zaszpanować sentencjami :)
Eh, przypomina mi się pewna czerwcowa noc, którą spędziłem ze swoją białogłową na wspólnej dyskusji skąd się te nazwy miesięcy wzięły. O ile pamiętam rozgryźliśmy wtedy wszystko oprócz czerwca, acz kojarzyliśmy je po prostu z robakami (czerwie ;) ), zapominając, że to larwy pszczół :) Dzięki Seg za tę notkę. Masz u mnie piwo :)