Teraz może jestem gruba i szczęśliwa, ale jeszcze niecały tydzień temu siedziałam w PKP Powiśle, patrząc na smutny, szary świat za oknami i czułam się jak pijak o 4 rano przy barze. Moja koleżanka Tygrys, która tam pracuje, pisała nawet do Seby, żeby mnie zabierał, bo psuję atmosferę i straszę klientów. Fakt. Na końcu w knajpie byłam tylko ja, resztki rosołu i Tygrys. Godzina jakaś trzecia czy czwarta po południu a na dworze ciemno jak w dupie, deszcz, szarzy ludzie spieszący się na pociąg.
– I dokąd się tak spieszycie. – rzekłam, opierając się na łokciu i wodząc oczami za tymi ludźmi – Do śmierci się spieszycie.
Tygrys opowiedziała mi historię, jak to ofuknęła ją niesprawiedliwie klientka, która zamówiła pierogi do ugotowania w domu.
– Podałam jej te pierogi i poradziłam, żeby je tylko wrzuciła na 3 minuty do gotującej się wody. Na co ona, że chyba wie, jak się pierogi gotuje. A ja tylko chciałam życzliwie podpowiedzieć. Bo są takie pierogi, które trzeba gotować 7 minut, a są takie, że 3 minuty…
– Wiesz Tygrys, ja ci coś powiem – odparłam – Ponad trzydzieści lat po tym świecie chodzę i nauczyłam się jednej rzeczy. Weź ją sobie do serca, naucz się jej, zrozum. Ludzie są słabi. Tak, słabi. Ulegają swoim nastrojom, lękom, emocjom. Myślisz sobie, że ta kobieta chciała ci zrobić przykrość i wiesz, co ci powiem? Tak. Chciała ci zrobić przykrość. A wiesz dlaczego? Dlatego, że tak ją tego to społeczeństwo nauczyło. Matka ją tak tego nauczyła. Ojciec. Bracia. Znajomi. Że jak cię boli, to zrań też drugiego, bo dzięki temu mniej cię boleć będzie. To oczywiście bulszit jest, Tygrys, ale ludzie wierzą w bulszity, tak jak wierzą w znaki zodiaku, Adama i Ewę oraz to, że każdy ma swoją drugą połówkę na tym świecie. Ona nic do ciebie personalnie, Tygrys, nie miała. Ona po prostu miała ciężki dzień. Może na przykład była w ciąży. Może jej facet się godzinę spóźniał. Może ma nogi w tej ciąży opuchnięte. Może przez brzuch się schylać nie może. Może, tak na rybkę teraz podaję przykład, może na przykład przechodziła przez ulicę i jakiś chujek o mało co jej nie przejechał…? A właśnie, Tygrys, opowiem ci coś. Idę sobie ja teraz do ciebie, tu obok zaraz przechodzę przez ulicę, bo wolne akurat i dwa samochody bardzo daleko dopiero są. Jestem już w połowie pasów, gdy patrzę, a jeden z tych nadjeżdżających samochodów mi przed nosem przejeżdża. A ja na pasach, w jasnym płaszczyku, więc na pewno widoczna. No o metr, góra dwa mnie minął. Przecież gdyby on mnie na tych pasach zabił, to ja bym ostatnim umierającym oddechem go przeklęła i całą jego rodzinę. Potem bym go z zaświatów nachodziła, straszyła i zabiła w końcu. MR też by go przecież zabiła. I Seba by go zabił. Zajebałby nie zabił. Ze trzy razy. Przecież ten facet to by musiał kilkanaście razy umierać. I po co to mu. Po co to komu. Po co to ludzie sobie robią takie rzeczy. Przecież w życiu chodzi o to, żeby było dobrze. Dobrze, Tygrys. Ty mnie rozumiesz? Dobrze.
Tak to było. Sama pamiętam, jak siedziałam, mówiłam, jednocześnie słuchałam własnego głosu i zastanawiałam się, jak to jest możliwe, że upiłam się na smutno rosołem z makaronem. Uważajcie na ten rosół.
A w nocy z niedzieli (21 grudnia) na poniedziałek (22 grudnia) będzie najdłuższa noc w roku. Dokładnie trzy minuty po północy będzie jej mroczny, przerażający środek. Oznacza to też, że dzień będzie wyjątkowo krótki i jeśli masz tego pecha i w poniedziałek pracujesz w korpo na standardową ośmiogodzinną zmianę od 8 do 16, to w ogóle słońca nie zobaczysz. Ledwo świt i zachód. Nie bez przyczyny tuż po przesileniu obchodzimy Gwiazdkę. To moment celebrowany i traktowany symbolicznie przez większość religii – od starych, pogańskich wierzeń do chrześcijaństwa i islamu. Bo właśnie po 22 grudnia zacznie do nas wracać słońce. Z każdym dniem będzie go więcej, o parę sekund, o minutę, o kilka minut… Obie z MR już nie możemy się tego doczekać. Byle do poniedziałku. Byle do słońca! :D
PS. Nie płakałam przy tym barze. Jak tak zanalizowałam potem brzmienie mojego głosu podczas entuzjastycznych dywagacji o sensie życia, to brzmiałam trochę jak Paulina z Mówiąc Inaczej, gdy opowiada o błędach w odmianie nazwisk. ;)