To jest zupełnie proste i oczywiste. W naszym świecie są dwa rodzaje kobiet: te które zaczynają dzień od yogi, dietetycznego śniadania lub pisania pamiętnika – oraz te, które nie mają na takie pierdolenie czasu, bo muszą pracować, wychowują dzieci lub po prostu mają ciekawsze rzeczy do roboty. Ten drugi gatunek to wszystkie moje znajome, przyjaciółki, rodzina i ja sama. Ten pierwszy gatunek jest gatunkiem mitycznym, niespotykanym na żywo, a jedynie w czasopismach, reklamach i polskich filmach z Zakościelnym lub innym Szycem.
Dlatego tak urzekła mnie ta reklama.
Ale nie tylko ta reklama pokazuje rozdźwięk pomiędzy tym jak jest – a tym, jak się mediom / agencjom marketingowym / scenarzystom wydaje, że jest. Albo, co gorzej, jak by chcieli, żeby było. Bo ten wizerunek kobiety jako pustostanu umysłowego o pięknej, nieskażonej refleksją główce, długich gładkich nogach oraz wielkim zamiłowaniu do gotowania i sprzątania jest od kilkudziesięciu już lat lansowany jako ideał kobiety. Dodajmy do tego tysiąclecia patriarchatu i bum, mamy pokłosie w postaci takich artykułów.
Jakoś nie spotkałam się z podobnymi radami dawanymi mężczyznom. Nie sądzę też, by komukolwiek aparycja (a wszystkie punkty artykułu traktują o wyglądzie) znacząco utrudniała robienie kariery, o ile oczywiście nie mówimy o jakimś skrajnym zaniedbaniu lub zawodzie ściśle z nią związanym. Sęk w tym, że artykuł nie dotyczy wcale pracy hostessy, modelki lub nawet pracownika bezpośredniego kontaktu z klientem. Nie. On jest skierowany do takiej przeciętnej kobiety. Możemy się domyślać – do pracownicy biura. I naprawdę, przysięgam Wam, z punktu widzenia koleżanki z pracy oraz pracodawcy – głównym problemem, dla których ktoś w pracy nie awansuje lub nie utrzymuje w ogóle swojego stanowiska, jest BRAK KOMPETENCJI. Ale nie tylko.
12 błędów, które utrudniają twój awans – lista odporna na stereotypy płciowe
- Brak kwalifikacji lub kompetencji w danym stanowisku.
- Brak rozwoju, szkolenia się, bycia na bieżąco.
- Nieumiejętność pracy w grupie i współpracy z innymi działami.
- Spóźnianie się do pracy, zawalanie terminów.
- Brak chęci do pracy, entuzjazmu, ciągłe utyskiwanie i uciekanie od obowiązków.
- Zbyt często popełniane błędy, które źle wpływają na firmę / kampanię / relacje z klientami. Czasem wystarczy jeden duży błąd.
- Niesłowność, nielojalność, zawodzenie zaufania współpracowników, szefów lub klientów.
- Opierdalanie się w pracy.
- Podejście „nie umiem”, „nie da się”.
- Historia częstych zmian pracodawcy, negatywne opinie od innych ludzi, duże fakapy w przeszłości.
- Niespełnianie oczekiwań stawianych wobec kandydata na wyższe stanowisko, o które się ubiegasz.
- Nieubieganie się o awans (tak, to bardzo częsty błąd ;)).
Wracając do tematu: są dwa rodzaje kobiet. I ten pierwszy rodzaj, ten z reklamy, nieistniejący, sztuczny niczym życzenia świąteczne Dudy – stawia na wygląd w pracy, żyje pozorami, chodzi w gorsecie stereotypów rodem z dziewiętnastego wieku – i ma być dla nas, normalnych kobiet, obiektem westchnień i zazdrości. Mamy chcieć takie być i codziennie się biczować, że takie nie jesteśmy. A wszystko po to, by kupować produkty reklamowane przez ten ideał, bo dzięki temu jesteśmy o krok bliżej. Sęk w tym, że ja nie chcę być tą kobietą. O wiele bardziej podoba mi się ta prawdziwa, ambitna, zabiegana, energiczna, skupiona na swoich pasjach, rodzinie lub pracy, prawdziwa, nieścieląca łóżka, z pomiętą bluzką, wiecznym brakiem czasu i kacem po piątkowej popijawie, na której celebrowała swoje sukcesy. To jest dopiero postać. To jest moja bohaterka. Taka chcę być i, do cholery, taka jestem.
A ty?