Są takie miejsca, w których klient nie czuje się jak klient – tylko gość. Ale żeby osiągnąć taką atmosferę, trzeba się trochę napracować, bo nie wyobrażam sobie rodzinnego klimatu w dużej restauracji, gdzie każdy uśmiech kelnera jest opłacony. To domena małych knajpek, ciasnych kawiarni, w których pracuje sam właściciel i osobiście dba o to, by każda kawa, każde ciastko lub sałatka były rozkoszą dla podniebienia. I tak właśnie jest w Ente Cafe na warszawskiej Woli.
Ente to mały lokal prowadzony przez mamę i córkę. W weekendy rano mają śniadania po 15zł. (20zł z kawą) na zasadzie bufetu „jesz ile chcesz”. A na co dzień fenomenalne ciasta, pyszne sałatki z najlepszymi, oryginalnymi składnikami, tarty, muffinki i kawy. No i mają, jako jedyni na świecie, kawę Segritta Cafe, która jest najlepszą kawą w galaktyce i której dziś wypiłam sztuki dwie. :)
OK, przyznam się bez bicia, że znam Dominikę, jedną z właścicielek. Ale nie dlatego Was zachęcam do odwiedzenia Ente Cafe. Tam po prostu jest domowo. Swojsko. No i pysznie. Można też posłuchać o dobrej kuchni, teoriach na temat urządzania mieszkania idealnego, anegdot dotyczących pieczenia chleba o 6 rano, szukania najlepszego, hiszpańskiego dostawcy wędlin, który przy okazji jest bardzo przystojny a jak ma się szczęście, to można powzdychać do cudownego męża Dominiki.
Kawiarnia działa od dwóch miesięcy. I naprawdę warto wpaść na kawę i ciacho, jeśli będziecie w okolicy. :)