Śmiejesz się z głupich imion dzieci? Przeczytaj ten tekst.

Po co w ogóle człowiekowi imię? Przede wszystkim po to, by go odróżnić od innych ludzi. Bo ok, moglibyśmy być po prostu „ludźmi”, ale zwracanie się do wszystkich per „ej ty” mogłoby nam trochę utrudnić komunikację. Pewnie zaczęło się od tego, że jakiś prymitywny człowiek mówił do swojej mamy „Ma”, a ona nazywała go swoim „Maleństwem”, nawet gdy był już wyższy od niej i nie chciał nosić czapeczki. Potem ktoś został ochrzczony „Mały”, ktoś „Gruby”, a ktoś inny „synem Grubego”. Jakiś facet był „Kowalem”, jego żona „Żoną kowala”. W końcu zaczęliśmy tworzyć imiona życzeniowe i tak na przykład powstała pierwsza Dobromiła, która okazała się oczywiście zołzą. Nazywano dzieci nazwami kwiatów, neologizmami od różnych cech, imionami bogów, rodziców, w końcu świętych i imionami tradycyjnymi, czyli takimi, które już funkcjonowały w danej społeczności. Ale raczej nie dążono do tego, żeby wszystkie kobiety w wiosce miały na imię „Ewa” a wszyscy mężczyźni „Adam”, bo trudno by było takich ludzi wywołać z tłumu. 

W Polszczyźnie mamy ogrom imion pochodzenia słowiańskiego, ale też mnóstwo zapożyczeń z innych języków i kultur. Roman, Adam, Tomasz, Katarzyna, Ewa i Alicja to nie są rdzennie polskie imiona. Kiedyś zostały zapożyczone. Ciągle też powstawały po prostu zupełnie nowe imiona. Na przykład taką „Grażynę” wymyślił sobie Adam Mickiewicz. Bo mógł. 

Ale gdy dziś ktoś nazwie dziecko Brian lub Brajan, to jest wielkie oburzenie, bo to takie DZIWNE imię. Albo brzydkie. Albo głupie. Dlaczego? Bo nie znamy wielu innych ludzi o takich imionach. Tylko dlatego. Bo co innego mogłoby czynić imię brzydkim lub głupim – jak nie właśnie nasze przyzwyczajenie czy osłuchanie? 

Nie podobają ci się imiona zapożyczone z innych języków, „bo tyle pięknych polskich imion mamy?”. Zastanów się, człowieku, czy Twoje imię przypadkiem nie pochodzi z Niemiec, Grecji lub z Hiszpanii. Nie podoba ci się imię „Brajan”, bo jest spolszczone i „głupio wygląda”? Zastanów się, czy mówisz, że jedziesz do New York, czy do Nowego Jorku. Nie ma nic złego w asymilowaniu obcych słów do naszego języka w dowolnej formie – czy to jako zapożyczenie fonetyczne („dżinsy”) czy graficzne („jeansy”). 

Czasami dzięki takim dwum drogom zapożyczania imion powstają zupełnie odrębne słowa. Np. czy wiesz, że imię „Szarlota” i „Karolina” to etymologicznie to samo imię? Karol po francusku to Charles. Karolina to Charlotte. Ale dziś w języku francuskim funkcjonuje zarówno Charlotte jak i Caroline. 

A co z nadawaniem nietypowych, rzadkich imion dzieciom? A nic. Fajnie, że tak się robi. Bo to fajnie, mieć oryginalne imię i nie odwracać się razem z pięcioma innymi koleżankami z klasy, gdy pani wywołuje do tablicy. Nie mówię, że posiadanie popularnego imienia jest jakoś specjalnie uciążliwe – bo pewnie nie jest – ale też nie ma nic złego w posiadaniu imienia oryginalnego. Jedynym minusem są wtedy uprzedzenia środowiska i chamskie komentarze z ust ludzi o ciasnych światopoglądach. Bo co trzeba mieć w głowie i jak niską kulturę trzeba mieć, żeby wyśmiewać człowieka ze względu na jego imię…

Co ciekawe – dzieci nie mają uprzedzeń. Mówi się, że „dzieci się będą śmiały” z Brajana i Dżesiki. Ale dla dziecka, które się urodziło w dowolnym miejscu na świecie, wszystkie nowopoznane imiona będą równie-normalne i równo-dziwne w momencie ich poznania. Bo będą po prostu nowymi słowami. To ich rodzice sprawiają, że dziecko nagle uczy się, że ktoś ma „głupie” imię. 

https://www.facebook.com/ludziewtiszertach/photos/a.395502387951421/403528847148775/?type=3&theater

To naprawdę umowna sprawa, czy jakieś imię jest „normalne” czy „dziwne”. To umowne, czy „pasuje do nazwiska”. Nie ma żadnej obiektywnej, uniwersalnej listy imion ładnych i nieładnych, bo każdemu co innego się podoba i naprawdę trzeba mieć problemy z uprzejmością, żeby informować drugiego człowieka, że nie podoba nam się jego imię. 

Bardzo ciekawym zjawiskiem jest dla mnie fakt, że w Polsce nie nazywa się synów „Jezus”. Przecież żyjemy w dość katolickim kraju, imię Jezus kojarzy nam się pozytywnie, z postacią jednoznacznie dobrą i podziwianą. Dlaczego więc nie nazywamy tak synów? W Hiszpanii to bardzo popularne imię. No i przecież imiona Maria i Józef mamy już mocno przećwiczone. Tradycja, powiecie. Tradycja. Nie lubię tradycji. Ona bardzo utrudnia życie wszystkiemu, co nowe – każdej fajnej, nowej idei, która miała czelność narodzić się poza naszą społecznością. Każdemu człowiekowi o obcym imieniu. Wszystko, co niezgodne z tradycją jawi się jako złe i niepasujące. Dlatego też tak rażą nas feminatywy. Bo to „dziwne” nazywać się pilotką. Pilotka to czapka a nie zawód. Ale… pilot w takim razie to przecież kontroler do telewizora a nie zawód…?

Dlatego błagam, następnym razem, gdy się będziesz nabijać z jakiegoś Brajana albo jakiejś Dżesiki, po prostu puknij się w czoło. Bo byłoby szkoda, gdyby twój brak kultury zasmucił jakieś dziecko. A to nie jego imię jest głupie – tylko twój ciasny łeb. Jeśli nie podoba ci się jakieś imię – nie nadawaj go swojemu dziecku. Tyle. Problem solved.