Wiecie, co to jest „szczotka” w żargonie wydawniczym? To taka książka, która nie ma okładki – a właściwie ma, ale taką zwykłą, podstawową, bez zdjęcia i fikuśnej grafiki – i którą się rozsyła recenzentom i dziennikarzom przed oficjalną premierą.
Właśnie dostałam moją pierwszą szczotkę i jestem zakochana w idei. Chcę mieć same szczotki na półkach! Bo bardzo nie podobają mi się książki z okładkami na podstawie adapatcji filmowych, a czasem trudno znaleźć inne wydanie. Tak. Jest sobie książka, która jest świetna i ktoś robi na jej podstawie film. A potem wydaje się książkę po raz drugi, ilustrując okładkę fotosem z filmu nakręconego na podstawie książki. Ja bym na miejscu tej książki czuła się urażona. I mój wewnętrzny hipster się przeciw takim zabiegom buntuje.
Weźmy taką Pieśń Lodu i Ognia. Znacie? No właśnie… Część z Was może nawet nie wiedzieć, o co chodzi, bo znacie raczej tytuł serialu nakręconego na podstawie książek Martina. „Gra o Tron”. Tak się zaczęło mówić o całej serii, mimo że był to tytuł tylko pierwszej książki. Całość nazywa się właśnie Pieśń Lodu I Ognia, ale jeśli nie kupiliście tych książek przed sukcesem serialu, to jesteście skazani na okładki prezentujące aktorów.
Teraz wychodzi w Polsce książka „Poradnik pozytywnego myślenia”, na której podstawie nakręcono film. I to film niebanalny, bo właśnie ten, w którym zagrała zdobywczyni Oskara: Jennifer Lawrence. Nie będę tu narzekać na to, że książkę wydają w Polsce dopiero po tym, jak film odniósł sukces. Takie już mechanizmy szerzenia kultury są w dzisiejszym świecie i myślę, że ważny jest efekt a nie kolejność uwodzenia czytelnika. Niemniej cieszy mnie, że będę miała na półce „szczotkę” a więc książkę z białą okładką i zwykłym tytułem – a nie opakowane w filmową okładkę literki.
I gorąco zachęcam Was do przeczytania książki zanim zobaczycie film. Serio. Nie idźcie na Poradnik pozytywnego myślenia. Najpierw przeczytajcie książkę. Bo tak jak książki pisane na podstawie filmów to często straszny szit jest, tak książki, na podstawie których kręcą filmy, musiały sobie na to zasłużyć. Musiały ludzi zachwycić i świetnie się sprzedać. Inaczej żaden producent by tego nie zekranizował.
A czemu najpierw książka a dopiero później film? Bo dzięki temu ćwiczycie wyobraźnię. To wasze mózgi wizualizują sobie wygląd i mimikę postaci, wnętrza, krajobrazy, kolorystykę i estetykę świata przedstawionego. To wszystko widzicie, czytając czarne litery na białym tle. Jesteście w tym świecie – i jest to Wasz świat. Oglądając film, widzicie to, co wyobraził sobie reżyser. Po co odbierać sobie przyjemność tworzenia własnego świata? Przecież to jest własnie najpiękniejsze w czytaniu książek i słuchaniu historii.
Poradnik Pozytywnego Myślenia właśnie czytam. Niedługo pojawi się na blogu jego recenzja. A już 8 marca będziecie mogli sami zabrać się do czytania. Cierpliwości i trzymajcie się z dala od kin! :)