Ludzie się nie zmieniają. Ludzie są różni. Ludzi jest dużo. W praktyce oznacza to, że możemy sobie wybrać na partnera kogoś, kto nam odpowiada taki, jaki jest.
Przyjaciółka naszej rodziny jest przykładem kobiety, która należy do tej wąskiej grupy rozumiejącej tę regułę. Po kilkudziesięciu latach małżeństwa z fantastycznym facetem, który ma tę przypadłość, że kocha wszystkie kobiety (nie tylko swoją żonę), po prostu się rozstali. W przyjaźni. W tak piękny sposób, że wielu z nas chciałoby tak się żenić jak oni się rozwodzili. I nie było to rozstanie na zawsze, tylko zwykłe zerwanie małżeństwa po to, by oboje mogli żyć z innymi ludźmi w związkach, co też uczynili, pozostając sobie bliskimi. Ta sama kobieta powiedziała kiedyś mojej mamie w rozmowie o ich małżeństwie: A co mam narzekać. Takiego sobie wybrałam.
Różne mają przypadłości mężczyźni, których kochamy. Mogą być bałaganiarzami lub pedantami. Wpatrzeni w nas jak w święty obrazek lub oglądający się za każdą parą cycków. Spokojni i flegmatyczni lub nadpobudliwi i nieumiejący się zrelaksować. Kochamy ich z różnych powodów. Czasem za zalety, pomimo wad, które po prostu mamy w dupie, doceniając to, co dobre – albo właśnie za wady. Bo jest wiele kobiet, które po prostu lubią trudnych facetów, lubia o nich walczyć, kłócić się nimi lub wzruszać się na widok ich fajtłapowatości. Sęk w tym, żeby związać się z mężczyzną w całości – a nie tylko z tymi kilkoma cechami, które w nim lubimy, naiwnie licząc na to, że resztę da się zmienić. Bo się nie da.
Jakby powiedział uwielbiany przeze mnie Ernest: Moje kochane, cycate czytelniczki,
wbrew temu, co co się mówi o życiu, ono wcale nie jest skomplikowane. Jest banalnie proste. Jeśli jakiś mężczyzna pasuje Wam w całości – bierzcie go. Jeśli nie pasuje – nie bierzcie. I zamiast na niego narzekać, zaakceptujcie go takim, jaki jest – lub się z nim rozstańcie.