W parku, gdzie wyprowadzamy na spacer nasze psy, jest stawik. Stawik, który pomimo jakiegośtam przepływu wody i paru fontann, jest zapyziałym zbiornikiem wodnym z glonami, brudem uzbieranym od wiosny i prawdopodobnie uryną kąpiących się w nim ludzi. No właśnie. W stawiku kąpią się ludzie. Co roku, latem, rodzinki urządzają sobie na bobliskiej trawce pikniki i zaganiają dzieci do wody.
Staram się nie kąpać w stawiku moich psów, bo zdarzają im się uczulenia. Ostatnie upały jednak zmiękczyły moje serce i pozwoliłam mojej futrzastej, czarnej bestii z jęzorem do ziemi zmoczyć się w wodzie. Natychmiast usłyszałam za sobą krzyk.
– Niech pani weźmie tego psa! Niech pani weźmie tego psa! Przecież tu dzieci się kąpią! Jak można psa wpuszczać do tej samej wody!
– Ma pani rację – odparłam spokojnie – To ryzykowne, ale zamierzam go potem wykąpać w czystej wodzie. Nigdy nie wiadomo, co te dzieci mają na skórze…
Baba zaczęła puchnąć. Krew napłynęła jej do twarzy tak, że wydawało się, jakby miała jej głowa eksplodować.
– Że niby ten kundel miałby coś złapać od moich dzieci?!
– Ten „kundel” ma udokumentowane pochodzenie 6 pokoleń wstecz. Czy pani dzieci mogą pochwalić się równie czystą krwią?
Niedobra Seg, zła Seg. Zapomniałam dziś dyplomacji zabrać z domu… :>
I słusznie :) Albo bierze się psa albo dyplomację. Swoją drogą ja bym się nie odważyła… I tak po wetach latam jak wściekła.
Ja mysle ze raczej chodzilo jej o mozliwosc pogryzienia niz o brud… piasek na dnie jest brudniejszy od psa i w ogole duzo rzeczy jest brudniejsze
heh. zajebiste ;)
Chyba nadszedł ten moment. Muszę wyznać Ci miłość. :D
ee sio! Seg jest moja!
„kundle” nie są w niczym gorsze od twojego psa z rodowodem
acmichal21,
błyszczysz!
Mam nadzieję że następna notka nie będzie opisywać wizyty u weta :D
noo, pojechałaś po całości …
Dobre ! :)
Nie przypominam sobie wielkich nagłówków w gazetach:
Dziecko pogryzło psa na śmierć
;) za to w druga strone czesto :)
W ogóle nie wyobrażam sobie, że nawet ludzie mogą wchodzić do takich miejsc. A tym bardziej ostatnio, słysząc w czasie upałów na Polach Mokotowskich przypadkową rozmowę matki z dzieckiem.
D: mamoooooooooooooo, siku.
M: to idź do wody.
Nie mogłam słowami oddać w pełni uroku tego dialogu, ale robienie ze wszystkiego publicznej toalety jest chyba już zjawiskiem masowym. Rozumiem, urynoterapia to jakiś tam przełom w wykorzystywaniu wszystkiego, co wyprodukuje własne ciało, ale bez przesady.
Do psów nic nie mam, wręcz przeciwnie. Traktuję je zamiennie z dziećmi, których Bogu dzięki, jeszcze nie mam. ;)
maua_mee,
psy nie sikaja do wody. :)
W tym parku nie ma żadnej tabliczki. A obowiazek wyprowadzania psow na smyczach i w kagancu jest bez sensu i na dluzsza mete spowoduje problemy z agresja u psow.
maua_mee,
nie raz i nie dwa widziałam, jak rodzice albo babcie, na widoku, bez żadnego „chowania za krzakiem”, rozbierają dzieciaka i pozwalają mu się załatwić w miejscu publicznym – za to żadnego zawstydzenia, ani tym bardziej sprzątania po dzieciaku, nie widziałam.
no cóż, widocznie żyjemy w jakichś innych światach: każdy w swoim i widzi, co chce widzieć.
najlepiej teorię względności oddaje fragment z filmu „dzień świra” http://www.youtube.com/watch?v=wCyhy4JUGMg
Z tym sikaniem psów do wody to oczywiście nigdy nie sprawdzałam, bo jak? Rękę podstawić czy wywąchać?:) Nie wierzę w niegryzienie psów i im nie ufam i jeśli mam wybierać między moim bezpieczeństwem/ zdrowiem mojego dziecka, a dobrym samopoczuciem psa, to wybieram to pierwsze.
Mój mały dachowiec, łagodny jak owieczka, pozbawił 3 razy większego maine coona pazurów i oka, a jego właściciel prawie stracił sutek. Zwierz to zwierz.
Na osobny temat za to zasługują papierzaki. To te sympatycznie zwinięte skrawki papieru toaletowego na kupach ludzkich w lasach, parkach i innych takich miejscach. To potępiam jeszcze bardziej- pies nie jest świadomy tego, że zachowuje się jak burak, człowiek powinien. Nie widziałam sytuacji opisywanej przez krampfunga ale myślę, że zapytałabym takiej Pani czy położy w tym miejscu swój ręcznik/ kocyk, coby moje dziecko się nie pobrudziło kupą jej latorośli.
maua_mee,
„Nie wierzę w niegryzienie psów i im nie ufam i jeśli mam wybierać między moim bezpieczeństwem/ zdrowiem mojego dziecka, a dobrym samopoczuciem psa, to wybieram to pierwsze”
Ależ oczywiście! I bardzo bym się zdziwiła, gdyby ktoś dokonał innego wyboru.
Psy gryzą, a i owszem, i dlatego trzeba je odpowiednio hodować, wychowywać i szkolić. Problem jest z każdą z tych trzech kwestii, bo w Polsce nie panuje się nad pseudohodowlami, większość takich pseudohodowców nie słyszało o socjalizacji szczeniąt, właściciele (czyli ktokolwiek, kto da kasę…) nie umieją psa wychować a masa laików „szkoli” psy na starych zasadach w stylu tego pana z telewizji (Cezar jakiśtam). Kuleje prawo i edukacja. A zakaz wyprowadzania psów bez smyczy i kagańca jeszcze ten problem pogłębia, bo zamiast zlikwidować przyczynę psiej agresji, maskuje jej symptomy.
Zgadzam się z Tobą w 100%. Ludzie nie wiedzą, że rasa psa niesie z sobą jakieś konsekwencje, a nawet jeśli wiedzą to to ignorują. Pies to nie świnka morska i niestety potrafi zrobić krzywdę. Rozumiem, że kaganiec i smycz mogą mieć negatywny wpływ na psychikę psa, ale dopóki nie zmieni się mentalność ludzi, wolałabym by zakaz ten został utrzymany.
No i kupę sprzątać trzeba:)
Hehe. ;) Dobrze jej powiedziałaś.. Swoją drogą co za rodzice wpuszczają swoje dzieci do takiego syfu. ;/
Twój blog jest świetny.! :)
Zapraszam do mnie. xD
Nu Nu Segritta ;) Byś wybuchła babce głowę i by było.
@maua_mee:
Nie zgadzam się, świnki morskie gryzą. Mocno. :/
I prawidłowo! Zostawiaj swoją dyplomację zawsze w domu. I nie zapomnij się podzielić wynikami tego zostawiania :))