Nasze wczorajsze przewidywania co do godzin otwarcia restauracji okazały się fałszywe. Większość restauracji po prostu nie jest czynna… aż do 19. Dziś pilnowaliśmy czasu i byliśmy gotowi na obiad o 14, ale niestety wszystko było zamknięte. Tu się pije do wieczora. I zjada kiełbasy z karfura. I makdonalda. Ale nie je się w restauracjach, bo nie ma jak. Chyba że jakiemuś kreolskiemu kucharzowi zrobisz loda, ale na to gotowa nie byłam (poza tym i wtedy nie miałabym pewności, że da mi coś dobrego do jedzenia). Nie wiem, skąd te legendy o dobrej, gwadelupiańskiej kuchni. Do tej pory najlepszym posiłkiem była właśnie rzeczona kiełbasa francuska zakupiona w dziale mięsnym lokalnego hipermarketu. Import. Z Francji. S namawia mnie ciągle na Makdonalda, ale jestem twarda i się nie daję. Nie wiem, ile wytrzymam, bo hamburgery, kebaby (tak, mają tu kebaby :/), sandwicze i inne obrzydliwości smażone w głębokim oleju, fatfudowe żarcie z plastikowych budek i nie mniej plastikowe bułeczki z folii wydają mi się obrzydliwsze niż właśnie Makdonald czy Kejefsi. A miało być tak pięknie… Kuchnia francuska jest moją ulubioną na całym świecie. A tu miała być dodatkowo wsparta wspaniałymi karaibskimi smakami przypraw, owoców i ryb. Będzie pysznie, mówili. Będzie smacznie, mówili. No ale co zrobić. Udało nam się zarezerwować stolik w polecanej przez Tripadvisora knajpce w St Francois – na poniedziałek o 19. Już nie możemy się doczekać.
Druga impresja gwadelupiańska: patrząc po poziomie życia, po biedzie, ruinach, podartych koszulkach na ludziach, złażącej z murów farbie, tandetnych lokalach, zaniedbanych ulicach i ogólnie po urokliwym – lecz dość biednym standardzie gwadelupiańskim – bardzo mnie dziwią wysokie ceny. Litr zwykłego soku pomarańczowego w hipermarkecie kosztuje prawie 3 euro. Przeciętny posiłek w knajpie – 15 euro. I jest to kawałek kurczaka z frytkami. Wynajęcie auta, hotel, różne atrakcje – to wszystko kosztuje tak dużo, jakbyśmy byli w mega luksusowym mieście francuskim na lazurowym wybrzeżu a nie na biednej karaibskiej wyspie. Bo, no właśnie, bardzo biednie mi się Gwadelupianie jawią. A szkoda, bo są też przemili, otwarci (choć mówią tylko po kreolsku i po francusku), gościnni, pomocni, usmiechnięci. A wyspa jest tak mała, że wszyscy się znają i wystarczy jednego zagadać i spytać o coś – a już wyjmuje telefon, dzwoni do kumpla i wszystko masz załatwione. Tak właśnie załatwiliśmy sobie rejs po namorzynach. Pamiętacie namorzyny z geografii w podstawówce? To takie drzewa, które rosną na płyciznach w słonej wodzie. Pi z „Life of Pi” był na takiej namorzynowej wyspie. No i podobno „mangroves” są też tu, na Gwadelupie i odwiedzimy je łodzią we wtorek. :) A tymczasem porcja zdjęć miejsko-plażowych z trzeciego dnia wakacji na Antylach:
PS. Rozchorowałam się. Katar mam. Najlepszy dowód, że można się przeziębić od przegrzania – oraz że karma jest dla Was, zmarzniętych tam w Polsce, łaskawa.
Ech.. mimo kataru i tak zazdraszczam :-)
Co tam restauracje – kup świeżutkie owoce morza, trochę warzyw i ugotuj w wodzie ze szczyptą soli.
Z głodu nauczyliśmy się kiedyś w takim rejonie robić grzałkę z kabli i wieszaka i grilla na ognisku ze stalowej kratki od wentylatora;)
piękna, Segsowna :), zaciekałaś mnie tą wyspą z drzew, bo czytałam i oglądałam, życie Pi.
Niektóre kadry to jak żywcem wyjęte screeny z Dead Island :D
Super :) Aż musiałem sprawdzić na mapie gdzie jest ta Gwadelupa :)
Francuska byla kolonia, francuski system ;) Je sie miedzy 12 a 14, a pozniej juz nie masz prawa byc glodna! To dlatego Francuzki sa takie szczuple, wirtualny kaganiec i wio :D
Segritto, co najmniej dwa dzisiejsze zdjęcia są bardziej seksowne niż trzy lub cztery wpisy z serii segsowne niedziele razem.
Zdjęcie trzecie od dołu dawaj na nowe profilowe :)
Ale tam kolorowo :o
nie mogę się napatrzeć na zdjęcia! <3 ale też doszłam do tego, dlaczego od początku Cię tak lubię – kojarzysz mi się (wizualnie) z przyjaciółką mojej mamy! :) i zawsze jak czytam Twoje posty, to sobie jakoś automatycznie jej głos podstawiam :D
a ile masz lat, dziewczynko? ;)
a 23, proszę Pani.
A więc to oficjalne. Jestem stara!
ale to tak spokojnie, bo ta kumpela mamy jest od niej młodsza, 12 lat starsza ode mnie… no i wyglądasz młodziej od niej zdecydowanie ;)
dlaczego takie pięknie zdjęcia są w tak małej rozdzielczości ? :( prosimy o większe! poza tym wyglądasz świetnie, i relacja ciekawa ;)
jakie paskudztwa…. te, te… jak one…. ble…..