Goście przychodzący do mnie do domu często zachwycają się moimi kawami. Mówią: Seg, jesteś taka piękna i mądra, a do tego robisz najlepszą kawę na świecie! Gdzie się tego nauczyłaś i co muszę uczynić, żeby być choć w połowie tak zajebistą jak ty?
Spoglądam wtedy w okno, powoli wypuszczam z ponętnych ust mych smużkę dymu papierosowego i mówię: z tym trzeba się urodzić, bejbe.
Ale to nieprawda. Można nauczyć się robić takie genialne kawy, tylko trzeba znać receptury, które rodzina Kozakiewiczów przekazywała sobie przez tysiąclecia z pokolenia na pokolenie. Postanowiłam nie być egoistką, przestać kłamać i ujawnić te ściśle strzeżone sekrety. Ale tylko Wam. Nie mówcie nikomu. Po prostu rozkoszujcie się chwilą, gdy to Wasi goście powiedzą: Czytelniku Segritty, jesteś taki piękny i mądry, a do tego robisz najlepszą kawę na świecie!
1. Podstawowa kawa z mlekiem.
Wbrew temu, co robi się w większości polskich domów, nie parz kawy. To znaczy parz, ale bardzo krótko. I nie używaj żadnych ekspresów – tylko taką wyciskarkę kawową typu Bodum. Zalej w niej mieloną kawę wrzątkiem i przeciśnij ją przed upływem 30 sekund. Od razu wlej do kubka. Teraz w takim samym (albo tym samym, ale umytym, choć wiem, że ci się nie chce, ale jednak warto) bodumie spień podgrzane mleko na piankę. Dolej do kawy. I gotowe. Szybko parzona kawa nie ma sobie tyle goryczy, więc bardzo możliwe, że nawet jeśli normalnie słodzisz kawę – do tej nie będziesz musiał dosypywać cukru. Wiem. Nie ma za co.
2. Cafe Segritta.
Ta wyjątkowa, przepyszna kawa jest serwowana tylko w dwóch miejscach na świecie: u mnie i w Ente Cafe. Robi się ją tak samo jak podstawową kawę z mlekiem, ale na koniec dolewa się do niej 50ml Baileysa. Jest epicka. Nie ma za co.
3. Badass coffee.
Podwójne espresso z gałką lodów waniliowych. Gorące espresso, byczes! Nie jakaś frappe czy inny drink na lodzie. Chodzi o to, żeby jednocześnie kawa była zimna i gorąca, jak dla prawdziwego hardkora i żeby goryczka espresso żarła się ze słodkim lodem. Nie ma za co.
Od jakiegoś czasu tylko zbożowa.
Od czasu kiedy mam yerbę odstawiłem kawę na dobre :).
Bleh. Nie smakuje mi yerba.
Do Yerby trzeba mieć cierpliwość, zacząć od dobrej i dobrze zaparzonej. Gdyby ktoś mi przyłożył pistolet do głowy i kazał wybierać między dobrą mate, a małą czarną z prawdziwego zdarzenia prawdopodobnie musiałby pociągnąć za spust.
yyy czym spieniasz?
Tym samym, co na focie. Wlewasz ciepłe mleko i pompujesz sitkiem.
Szanowna Segritto, właśnie się okazało, że nasze rodziny musiały w zamierzchłych tysiącleciach być spokrewnione – ja znam doskonale te trzy przepisy, są w ciągłym użyciu. Do dziś byłam pewna, że tylko ja posiadam ten sekret…..
Aaa ja jestem na dietce :( ale od czasu do czasu nie odmawiam sobie przyjemności.
Piękna i mądra Segritto, powiedz jeszcze, czy jakąś kawę konkretną polecasz do tych wspaniałych receptur :)
no wlasnie,piekna i madra Segritto, jaka kawe polecasz i ile tej kawy sypiesz?
Oj, tu się nie znam. To znaczy… ekhm… znam się, ale nie powiem, żeby nie było Wam za łatwo! ;)
Och Ty niedobra!
Wysyłałaś już może lordowskie upominki? Bo nie wiem czy machać z mej wieży białą chusteczką do zbliżającego się kuriera.
To Lord wysyła! Będę go poganiać, ale wiem, że sporo tego miał wysłać, więc pewnie stąd te opóźnienia.
też tak parzę kawę, też 30 sekund (bo więcej nie mogę wytrzymać…) wsypuje lavazza 100% arabica. Jest cool :))))
a ja spieniam bardzo zimne mleko (najlepsze to te sojowe o waniliowym smaku) i wlewam do gorącej kawy. Wtedy mam dwa w jednym – słodką kawę i idealną temperaturę do picia ;)
bylam taka dumna z mojej kawy z baileysem, a po tej notce nikt mi nie uwierzy, ze robie ja od lat :<
Powiem Ci że ta Twoja rodzina zna się na rzeczy. Parzenie kawy – max 30 sekund – po pierwsze smak, jak napisałaś a po drugie – po tym czasie zaczynają się wytrącać te niezdrowe składniki kawy. Ja jednak polegam na ekspresach ciśnieniowych i używam kawy w składzie 90% Arabica + 10% Robusta. Właśnie, mnie też zaintrygowało jakiej kawy używasz :)
Ów wyciskarka do kawy to french press :) A dobra kawa zaczyna się od dobrego ziarna, nie tam żadne mielone z supermarketów. Najlepiej samemu zmielić ziarna tuż przed zaparzeniem. Nie pomyślałam żeby spieniać mleko french pressem, muszę wypróbować :) Zawsze używałam garnczka i w nim podgrzewałam mleko po czym spieniałam blenderem na małych obrotach.
OWA wyciskarka… Ja jakoś wolę niespienione mleko, spieniam tylko do cappuccino. Ale taki french press to niezła rzecz, przypuszczam, że krótkie parzenie pozbawia kawę tego, czego w niej nie znoszę, czyli goryczy pozostawiającej w ustach „kapeć”.
Piękna i mądra Seg, 40 lat chodzę po świecie, kawę piję nałogowo, a o zaparzaczu do kawy dowiedziałem się dopiero dziś.
Zamówiłem – i niech lepiej okaże się tak wystrzałowym wynalazkiem jak się zapowiada.
Update – to naprawdę działa!
Dzięki za hinta :).
Chcę być taka ładna i fotogeniczna jak Seg.
Nie mogę pić kawy według przepisów Segritty, bo nie ma ich tu http://i2.wp.com/www.geeksaresexy.net/wp-content/uploads/2013/04/coffee.png?resize=640%2C913 i nie wiedziałbym kim jestem. Do końca życia będę pił expresso.
Mieszkam w UK, tutaj kawa zaparzana w kafeterce jest bardzo powszechna. Pijemy wiec juz tak od dobrych paru lat, ale wczoraj wyprobowalam twoj sposob ze spienionym mlekiem- taki prosty, a taki cudowny!!! Mysle,ze mozna rzeczywiscie ujac tym gosci. Do parzenia polecam czarna lub zlota lavazze.
I co? Wszedłem, przeczytałem i przez Ciebie muszę kupić sobie taką kafeterię. Koniecznie! ;)
Kawa Julius Meinl z Wiednia – mmmm… pycha
Jak przeczytałem Twój artykulik, to stwierdzam, że rezygnuję z przyzwyczajeń studenta,czyli:
1. Studencka zrzuta na kawę.
2. Wycieczka do Lidla.
3. Tzw. „parzenie kawy”.
4. Modlitwa o brak kolejki do WC…
Akurat mieszkam niedaleko Ente, więc myślę, że ich niebawem odwiedzę.
Nie no ale kubeczki i słoik na kawę to trzeba podmienić na coś ciekawszego!
Wyślę Ci kubeczek z krecikiem na urodziny, Ah jo… ;)
kawa z Baileysem to mistrzostwo! polecam też opcję na gorące dni: zamrozić Baileysa (tak jak kostkę lodu do drinków), po paru godzinach zaparzyć espresso i podawać razem. uzależnia ;)
i się ośliniłam
Uwielbiam kawę! A ta Twoja na gorąco i z lodami właśnie znalazła się na pierwszym miejscu listy do spróbowania :)
Muszę kupic sobie taka wyciskarkę:P Że tez na to nie wpadłam ech