…dzieją się rzeczy niewyjaśnione.
Ostatnio pewien ksiądz uświadomił mnie, że jest we mnie Szataaaaan, bo zdarza mi się ubrać na czarno, maluję paznokcie na czerwono i lubię gry cRPG. W sumie nic nowego, bo jako nastolatka zawarłam pakt z diabłem na wzór Fausta. Tylko krwią nie podpisałam, ale uznałam, że to zbyt archaiczne i nie chce mi się okaleczać (a okresu jeszcze nie miałam). Diabeł się wywiązał. Wiem wszystko o wszystkim i na wszystko mam odpowiedź, a przynajmniej tak twierdzi Matka Rodzicielka, a matka ma zawsze rację (to u nas rodzinne).
Moje diabelskie właściwości pchają mnie czasem ku okultyzmowi różnej maści. Przejawia się to fascynacją światem magii i miecza, pisaniem różnych niedokończonych książek o wiedźmach i chowaniem stóp pod kołdrę, gdy śpię sama. Nie zmienia to faktu, że w amulety, duchy i Dżastina Bajbera nie wierzę.
Jest za to jedno zjawisko, które utrzymuje magię wciąż żywą, nawet w naszym racjonalnym, poukładanym, nowoczesnym świecie. Tym zjawiskiem są GINĄCE W PRALKACH SKARPETKI.
Okazuje się, że skarpetki giną zawsze. Każdemu, wszędzie, niezależnie od modelu pralki i trybu prania. Nie giną tylko wtedy, gdy decydujemy się na przeprowadzenie naukowego eksperymentu i nagrywamy cały proces prania na wideo. Złośliwe duchy pralczane po prostu wiedzą, że nie mogą sobie pozwolić na taką wtopę.
Najbardziej popularną teorią na temat ginących skarpetek są krasnoludki. Żyją poukrywane w naszych domach i zbierają skarpetki tylko w sobie znanym celu. Z sieci dowiedziałam się, że są to irlandzkie krasnoludki i lubują się zwłaszcza w czerwonych skarpetkach [link do kawałka o nich]. Polskie krasnoludki nie przebierają w kolorach. Ważne, żeby były pojedyncze.
No, ale jesteśmy ludźmi myślącymi. Nie wierzymy w magię i zabobony. Krasnoludki. Phi. Dużo bardziej prawdopodobną teorią jest ta naukowa. I ja w nią wierzę. Cytując jonaszadrobniaka z tego wpisu:
Zgodnie z tą teorią, wszystkiemu winny jest ruch obrotowy bębna pralki, powodujący powstanie wirów wodnych, tworzących coś na kształt tunelu czasoprzestrzennego, którym nasze skarpetki emigrują do innej rzeczywistości, aby cieszyć swoją obecnością nowego użytkownika.