Wiem, że to jest słabe, że się jaram paznokciami jak jakaś blachara, ale no cóż. Najwyraźniej zostałam blacharą na starość ;) Odkąd chodzę do Moni na mani co dwa tygodnie, wpadają mi do głowy różne paznokciowe pomysły i zamierzam je wszystkie zrealizować. Dziś wymyśliłam sobie nietypowy frencz, bo zamiast kłaść na paznokieć beż i wieńczyć go bielą (co jest ponoć nie w modzie i nudne i bleh, choć ja akurat lubię klasykę), poprosiłam Monię o przezroczystą hybrydę na całość – i kolorową hybrydę na końcówki. Wyszło cudownie. Z chwilowego barku dildo pozuję głównie na Herem. Wybaczcie.
Mam już zajebisty, nerdowski pomysł na kolejny mani w sierpniu. Nic nie powiem, sami zobaczycie :)