To nie był dla mnie najlepszy rok, ale lato mnie dopieściło. Po pierwsze: mogłam pewną jego część spędzić w chacie. Chata – że pozwolę sobie wyjaśnić nieuświadomionym – jest naszym małym, drewnianym domkiem pod lasem na Powiślu. Od samego początku decydowaliśmy o tym, gdzie stanie, jak stanie, z czego powstanie, jakiego będzie koloru, jak będzie do słońca ustawiona, gdzie będzie parking, ogródek, szambo, leżak, droga, krzak malin i dzwoneczek dzwoniący na wietrze. Ponieważ wicie gniazdka to chyba moje ulubione zajęcie ever (no dobra, ex aequo z tworzeniem tekstów/filmów/rysunków), mogę spędzić pół dnia na wybieraniu baterii prysznicowej na Pintereście, Olxie i innych Allegrach. A potem to wszystko montować i czynić wnętrze coraz bardziej swoim.
Kocham te chwile. Kocham to miejsce. Kocham to, że każdy element tej małej budowli był przeze mnie w jakimś stopniu wybrany i przemyślany. Przyjeżdżam tam i czuję się jak u siebie. A jest to uczucie, które z różnych względów było dla mnie trudne do osiągnięcia przez całe życie.
No i jest jeszcze drugi powód, dla którego dobrze wspominam lato 2019. Bo było to lato akademickie, zwieńczające bardzo pracowity rok szkolny i stanowiące nagrodę za fantastycznie zdaną sesję (a, pochwalę się: na trzynaście egzaminów i modułów dostałam 10 piątek i 3 czwórki z plusem!).
Nie wiem jak Wy, ale ja mam w głowie taki własny kalendarz, który wcale nie kończy się w grudniu i nie zaczyna w styczniu. Sylwester jest dla mnie sztucznym momentem podziału, akceptuję fakt, że świat się na ten dzień umówił i uznał, że wtedy rok się kończy, ale osobiście uważam, że mój rok się kończy i zaczyna latem. W wakacje, a właściwie na koniec kawacji. Bo dużo bardziej „naturalnym” podziałem roku był dla mnie zawsze podział akademicki (albo po prostu szkolny). Jesteś w pierwszej klasie od września, kończysz ją w czerwcu, tak ci mija rok nauki, a potem w nagrodę masz wakacje (taki „weekend” w postaci lipca i sierpnia zamiast soboty i niedzieli). I potem znowu wrzesień, początek roku akademickiego, idziesz do drugiej klasy, zaczyna się kolejny rok.
Bojkotuję więc sylwestra w tym roku i Nowy Rok będę obchodzić 1 września 2020. Kto ze mną? :)
A tymczasem: garść zdjęć z tego lata, z chaty, żeby było nam cieplej trochę w ten zimny, grudniowy dzień.
Ja w sumie nowy rok obchodzę pod koniec wrzesnia. Tak jakby ze zbiorami po lecie, które może nie są fizycznyn zebraniem owoców z sadu ale powolnym wygaszaniem bardzo aktywnego okresu i rozliczaniem się z tego co się zrobiło i planowaniem spokojnych działań na okres jesieni i zimy która dla mnie jest dużo mniej intensywna :)
Na drugim zdjęciu rzuca się w oczy otwarta lodówka… Wy w ogóle coś jecie?
Fajne zdjęcia i fajna chatka :)
Przeciez pisala ze nie mieli pradu. Ech,ludzie , wszystko robicie powierzchownie,nawet jej tekstow nie kumacie.
To wskaż mi, w którym miejscu w tym tekście jest napisane, że nie było prądu? Poza tym Anonim… czepiasz się :)
DamskieSprawy, nie przejmuj się, to jest moja naczelna hejterka, która śledzi każdy mój post i wszystko wie :)
Fakt, nie mamy tam jeszcze prądu. Stąd pusta lodówka :)
Tegoroczne lato spędziłam w szpitalu, także miłych wspomnień nie mam. Wiem jedno, że lato 2020 spędzam na Majorce. To się będzie działo!:-)
tak sobie to przeczytałam teraz, w czerwcu 2020, i pomyślałam sobie: no chyba niekoniecznie…
Oh, come on ludzie! No przecież tam jest słoń w salonie i nikt go nie widzi!
FAJNA PUPA!
Kto zrobił takie piękne meble kuchenne ?
tegoroczne lato nie będę wspominał najlepiej. Prawie całe spędziłem w szpitalu, mało skorzystałem z upalnych dni dających możliwość pływania w jeziorze. Mam nadzieję, że następne lato będzie już w pełni wykorzystane. Pływanie to moja ulubiona letnia aktywność.
Jestem zauroczona tymi szafkami w kuchni! Takich jeszcze nie widziałam! I generalnie całą Chatą :)