Szybka jestem i już postanowiłam opublikować wyniki ankiety, którą puściłam w świat dziś rano. Dane procentowe bowiem nie zmienią się już znacznie, a założyłam wcześniej, że tysiąc osób będzie wystarczającą liczbą, by wysnuć jakieś wnioski. Do tej pory, czyli w zaledwie 14 godzin, ankietę wypełniło 1148 osób, i bardzo im za to dziękuję. Love, brokat i jednorożce, nawet dla tej kobiety, która wszędzie dała mi najmniejszą ocenę i napisała, że pisanie o dzieciach jest głupie, bo to wymysł cywilizacji . Była tylko jedną z dwóch osób, które oceniły bloga negatywnie. :) Reszta dostarczyła mi tyle wspaniałych ocen, opinii, sugestii i inspiracji, że będę miała co czytać w chwilach zwątpienia i braku weny. Dziękuję! Jesteście najlepsi! <3
Wyniki mnie zaskoczyły, bo sądziłam, że panów będzie o 10 punktów procentowych więcej. A tu okazuje się, że są prawdziwymi rodzynkami.
Największą grupę stanowią czytelnicy w przedziale wiekowym 25 – 29 lat, następnie ci między 18 a 24 rokiem życia, a potem między 30 a 35 rokiem życia.
Największą grupę stanowią mieszkańcy dużych miast.
I tu widać, że czytelnicy rosną razem ze mną, bo ponad jedna czwarta czytelników ma dzieci (albo jest w ciąży) i drugie tyle planuje dzieci w niedalekiej przyszłości.
Zdecydowanie największą grupę stanowią pracownicy zatrudnieni na etat, a zaraz po nich znajdują się studenci i uczniowie.
Prawie wszyscy czytają też inne blogi poza Segrittą.
…i to właśnie z tych innych blogów dowiedzieli się o moim. :)
Tego pytania byłam najbardziej ciekawa, bo w blogosferze rotacja czytelników jest dość duża i najczęściej blogerzy mają dość młodą publiczność, która przychodzi i odchodzi co rok lub dwa lata. U mnie wynik jest fantastyczny, bo aż połowa czytelników jest ze mną już 2 – 4 lata, a prawie 25% czyta mnie od 5 – 9 lat. Matko, toż to szmat czasu!
Ponad połowa czytelników dowiaduje się o nowych wpisach przez Facebooka. A 43% wchodzi bezpośrednio na bloga, żeby sprawdzić, czy nie pojawiło się coś nowego.
Największą popularnością cieszy się fanpage bloga oraz fanpage „Zła Matka”. Niedaleko za nimi jest mój prywatny profil na Facebooku oraz Instagram. Snapchat raczkuje, ale może się rozpędzi.
Od kiedy pamiętam najczęściej jestem męczona o wpisy z kategorii „męsko – damskie” i to do nich najczęściej zaglądają czytelnicy. Popularna jest też kategoria Lifestyle. Parenting, jak na najmłodszą kategorię, też radzi sobie świetnie, bo pozytywnie ocenia go 44% czytelników.
Cóż tu powiedzieć. Generalnie ponad 90% czytelników ocenia wygląd bloga i jego funkcjonalność jako świetną lub bardzo dobrą. Cieszę się :D
I kolejna, wspaniała wiadomość. Większość czytelników wybrała najwyższą notę w ocenie tekstów na blogu. Najwyższą! A tuż za tym są oceny prawie najwyższe. Wyniki negatywne są tak mizerne, że prawie ich nie widać. :) Yeah! <3
Jedenastu na stu czytelników bloga kupiło polecany przeze mnie produkt. To bardzo dobra wiadomość :)
Prawie 30% moich czytelników prawdopodobnie dzieli się informacją o wpisach ze znajomymi lub rozmawia z nimi o blogu.
To pytanie oczywiście dało Wam powód do podejrzeń, że szykuję książkę. I, jak widać, jest dla kogo ją pisać. Prawie 65% czytelników jest zainteresowanych kupnem mojej książki.
Najbardziej interesuje ich tematyka miłosna, ale ponad 30% wyraziło też zainteresowanie tematem parentingowym, fikcją oraz opowiadaniami.
…A jeśli parenting, to najbardziej chcieliby w książce przeczytać moje historie związane z ciążą i dziećmi, szorty oraz porady związane z wychowaniem dzieci. Dobra, dobra, nie będzie żadnych kalendarzy i wywiadów z ekspertami. Przecież ja wszystko wiem najlepiej, po co mi eksperci. ;)
Newsletter zdecydowanie nie interesuje większości moich czytelników, choć około 15% chciałoby taki otrzymywać – a to przecież pokaźna grupa odbiorców, więc tematu nie wykluczam. Ale jeszcze się za to nie biorę.
Jeszcze raz dziękuję za udział w ankiecie!
Życzę Wam wspaniałego piątku <3
yeaaaaah
yes!
A od kiedy 47.2% to większość? Sorry, takie zboczenie statystyka.
Pamiętam jak Kominek lata temu wspomniał o Tobie na swoim blogu (to musiało być jakoś w początkach twojego bloga). I w zasadzie od tamtej pory tu jestem. Rzadziej lub częściej, ale jestem. Ale jakoś tak nie komentuje, tylko podglądam z partyzanta. No i pamiętam jeszcze Mistrza Reiki ;-)
A ja jeszcze pamiętam Segrittę w Paryrzu…. :D Tam trafiłam, gdy szykowałam się do wyjazdu do Francji!
Bardzo fajny wpis, ale nie ukrywam, że fragment o wyglądzie bloga sprawił mi najwięcej radości. :-D
Dzisiejszy wpis o tzw. konstruktywnej krytyce natchnął mnie, żeby jednak napisać to, co przyszło mi od razu do głowy. Jedno pytanie: czy publikacja wyników oznacza, że ankieta jest zamknięta? Zgadzam się, że wyniki procentowe pewnie się nie zmienią. Ale może różni mniej sumienni czytelnicy (zaglądający tutaj raz w tygodniu albo rzadziej nawet) mieliby jakieś cenne uwagi? Może odmienne od wiernych, wręcz codziennych, czytelników? Czy Autorka będzie czytała wciąż napływające ankiety? Bardzo możliwe, że mój komentarz jest głupi w swej oczywistości, ale może też okazać się podpowiedzią. Mam nadzieję, że nie zostanie odebrany jak czepianie się o błędy ortograficzne;) Pozdrawiam serdecznie:)
Ja znalazłam Cię jeszcze przed Paryżem. Nie pamiętam jednak czy trafiłam do Ciebie od Kominka czy do Kominka od Ciebie (to drugie jest bardziej prawdopodobne).