Zamiana ról – relacja na żywo!

Na lekkim nielegalu wymknęłam się do pokoju i zamierzam Wam zrelacjonować dotychczasowy przebieg eksperymentu z poprzedniej notki (klik). Trochę zmieniliśmy założenia, ale sedno zostało to samo. My zostaliśmy dziećmi, a dzieci dorosłymi.

Otóż playstation nie zostało zepsute, ale zgodnie z pomysłem Mary Góreckiej „rodzice” mogą się bawić i grać TYLKO, jeśli zrobią wszystkie domowe obowiązki. A jest ich sporo. Poza tym jednak mamy choć chwile dla siebie dzięki temu ps3 :)

Postanowiliśmy też zrealizować pomysł Edyty Lech, która w komentarzu zasugerowała zakupy.

No to zaczynamy:

1. Jak to cudownie być dzieckiem! Nikt nas rano nie budził! Tata Filip przyszedł co prawda w którymś momencie z tekstem „a Ignaś zabrał mi grę!”, ale Seba uciął to krótko: „Ej, a od kiedy to dzieci mają rozwiązywać problemy dorosłych?”. No i skończyło się. Byczyliśmy się w spokoju w łóżku do dziesiątej. Nikt się nie kłócił, nie krzyczał, nie przychodził z pretensjami. Bajka :) Powiadam Wam, najlepszym sposobem na dziecięce kłótnie jest rozłożenie rąk i odcięcie się od problemu :)

2. Jak tylko wstaliśmy, zaczęliśmy się domagać jedzenia. Rodzice (swoją drogą, to bardzo nowoczesna rodzina, skoro mamy dwóch ojców ;)) chcieli nam zrobić śniadanie, ale …nie było jajek. Trzeba więc było pójść na zakupy. Tata Filip poszedł ze mną do sklepu, dostał pensję 10 zł. i miał zadanie kupić jajka, bułki i mleko. Gdy byliśmy już przy kasie z produktami a rachunek wynosił 9,70, zaczęłam się domagać czegoś słodkiego. Wtajemniczona w cały eksperyment sprzedawczyni zwróciła się do Filipa: „to wszystko, proszę pana? Czy chce pan coś słodkiego dziecku kupić?”. I gdy już byłam przekonana, że sobie policzy, że mu nie starczy – albo nawet weźmie coś słodkiego, ale nie będzie miał pieniędzy – to się okazało, że miał przy sobie swój własny portfel a w nim kilka własnych monet, więc było go stać na snikersa. Demit. 1:0 dla chłopaków ;)

3. Śniadanie poszło tak niewiarygodnie sprawnie, że zastanawiamy się z Sebą, czy nie zrobić z tego weekendowego zwyczaju. Filip (6 lat), którego wczoraj nauczyłam robić jajecznicę, sam się z ochotą za to zabrał, zapamiętał każdy etap, łącznie z myciem rąk po rozbijaniu jajek do kubka („bo są z kurzej pupy”, jak sam mi wyjaśnił, cytując mnie samą z wczoraj :)). My tylko siedzieliśmy i czekaliśmy aż talerze z gorącą jajecznicą wylądują na stole. Tata Ignaś zaś (7 lat) opróżnił zmywarkę, pozmywał patelnię i drewniane szpatułki, powkładał różne śniadaniowe produkty do lodówki i zmył blat. Dostaliśmy śniadanie jajeczne z bułkami z szynką i majonezem, kuchnia była potem wysprzątana a my, jedyne co musieliśmy zrobić, to pomóc w krojeniu chleba i odnieść własne talerze do zmywarki. Kocham być dzieckiem!

4. Teraz grają w playstation, a do nas niedługo przychodzą nasi dziecięcy goście, czyli mała Frankie i Mały Kugos. Tatowie się zgodzili :)

5. Chłopcy sprzątają duży pokój przed przyjazdem gości.
Ignaś – Ale Filp w ogóle mi nie pomaga! Siedzi i gra tylko!
Seba – No i co niby my mamy ci na to poradzić? Jesteśmy tylko dziećmi, nie możemy przecież nic zrobić.
Ignaś – Ale to co tylko ja mam harować a on nic?! (przyp. red. harowanie na tym etapie polega na złożeniu koca, odłożeniu dwóch kubków do zmywarki i zaniesieniu skarpetki do szuflady)
Seba – Nie wiem. Jak chcesz o tym pogadać, to znajdź sobie jakiegoś dorosłego.
Ignaś schodzi na dół do brata i krzyczy – FILIP! Wszystko ja muszę robić w tym domu! Skończ już grać i pomóż mi wreszcie!

:)

6. Filip zmywa, Mati siedzi i paczy. I nagrywa. Ha ha. Ha ha ha ha. HAHAHHA. (wideo tutaj, czyli na fejsie, klik!)

7. Ignaś pyta o coś Sebę. O coś, co dotyczy spraw dorosłych.
Seba – nie wiem, spytaj swojego partnera.
Filip – Ja nie jestem jego partnerem!  (chwila ciszy)  To on jest MOIM partnerem!

8. Pokłóciłam się z Sebą o ładowarkę do telefonu. Bo jego telefon już się naładował, więc wpiełam mój. A on, że to jego ładowarka i że nie mogę. A właśnie że mogę, bo już się naładował jego telefon przecież. I co z tego, że jest przy jego stronie łóżka! Mogłam podładować! Zostaw! Tatooooooooooo!!!!!!!!!
Wpada Filip, zaniepokojony naszymi krzykami. Tłumaczę mu, o co poszło. Seba oczywiście też tłumaczy, jednocześnie ze mną, więc trudno cokolwiek zrozumieć. Filip staje po mojej stronie (yes!), w oczach Seby pojawia się nieme „a więc tak…?” i już widzę te plany zemsty jutro ;) W każdym razie przestajemy się kłócić, Filip powoli wycofuje się z pokoju, zamyka drzwi, ale tuż przed ich zamknięciem rzuca:
– No. I spokój. Bo w ogóle zabiorę tę ładowarkę i nikt jej nie będzie miał.

9. Tatusiowie pokłócili się o coś przy zabawie i tata Ignaś popłakał się oraz uznał, że ma tego wszystkiego dość, Filip jest okropny i nie chce go już widzieć na oczy. Poszedł się poskarżyć Sebie.

Seba – ale jesteś dorosły i sam musisz się dogadać z partnerem.
Ignaś – ale ja nie chcę być dorosły!
Seba – To normalne. Dorośli czasem nie chcą być dorośli.
Ignaś –  To jest najgorszy dzień w moim życiu! (i zamknął się w pokoju)

Najgorszy. Dzień. W jego. Życiu.

:>

10. Nie daliśmy rady. Polegliśmy. I nie jest mi łatwo się do tego przyznać. Gdzieś w okolicy godz. 21 żadne z nas, dorosłych dzieci, nie miało już siły mówić „jestem głodny!”, „nudzi mi się”, „a on mi zabrał telefon!”, a chłopcy zrezygnowali nawet z playstation, bo tak strasznie nie chciało im się posprzątać po kolacji. W końcu grupowo zalegliśmy przed telewizorem i obejrzeliśmy angielską komedię, na której zaśmiano się jakieś 2 razy (słownie: dwa razy), z czego raz zaśmiał się tata Filip, gdyż jeden z bohaterów umazał sobie rękę kupą starszego pana. Nastąpiło więc triumfalne zwycięstwo wieku naturalnego i odpuściliśmy sobie zabawę na koniec dnia. Szkoda, bo naprawdę liczyłam na to czytanie bajek na dobranoc. ;)

Seba – to co, fajniej jest być dorosłym czy dzieckiem?
Filip – dzieckiem. Wy to macie trudno. Musicie ciągle nas karmić, sprzątać po nas. To strasznie męczące jest!

A Ignaś poprosił mnie, żebym nauczyła go robić sobie kanapki, żeby już nie musiał nas o to prosić za każdym razem.

Tak więc w sumie sukces :) A teraz spaaaaaać. Jestem wykończona tym całodziennym narzekaniem, kłóceniem się i domaganiem różnych rzeczy.

PS. Jeśli macie ochotę zrobić u siebie taki eksperyment, gorrrrąco polecam. :) Obie strony bardzo dużo się przy tym uczą, można zobaczyć jak w lustrze samego siebie czasami no i uzmysłowić dzieciakom, że razem z tymi upragnionymi przywilejami dorosłych idą zawsze obowiązki i ograniczenia. Będzie mi miło, jeśli opiszecie potem na swoich profilach lub blogach swoje doświadczenia i użyjecie hashtagów #zamianaról i #jestemdzieckiem

Dobranoc :)