To był bardzo przyjemny powrót do Warszawy, bom się stęskniła. Na Kaszubach jednak brakuje tego smogu, spalin, szumu i namacalnej wręcz bliskości prezesa Kaczyńskiego.
Tylko jeziora, słońce, wianki i truskawki. No ile można.
Oczywiście zaczytałam się na słońcu i mam teraz cycki w barwach narodowych. Wybaczcie brak zdjęcia.
Nie będę pytać, gdzie byłam, bo pomyślicie, że to konkurs, a ja już wszystkie nagrody zeżarłam:
Po drodze miałam Żukowo, a w Żukowie, jak wszyscy wiemy, pracuje autorka Najlepszego bloga na świecie – Sylwia Kubryńska. Poprzeszkadzałam jej trochę.


Sylwia oczywiście zagadała mnie na śmierć. Dowiedziałam się, że nikt jej nie lubi (żadna mi nowość…) i że ma iście szatańską wagę. Tak, można zgadywać. :)
A teraz idę leczyć oparzenia słoneczne młodymi, męskimi ciałami. :*
Brak zdjęcia wybaczam, ale chyba masz jednak biust w barwach bratniego narodu monakijskiego bądź indonezyjskiego, tzn. czerwieńsze u góry. no chyba że nosisz jakiś wyrafinowany typ stanika.
Zdjęcie w „zombii kapciach” wymiata! :)
P.S Segritta, coś wiem o przyzwyczajeniu do tego wielkomiejskiego szumu i tak jak ty lubię wszystko z umiarem (mam tu oczywiście na myśli krótkie wypady na łono natury). Ja akurat mam blisko na Kaszuby (jestem z Gdańska), ale zgodzę się z Tobą, że na dłuższą metę, jeziora, lasy i kaszubski specjał, czyli truskawki, mogą się wreszcie znudzić. Od urodzenia mieszkam w mieście i jeśli chodzi o moje miejsce na Ziemi, nie zamieniłbym się z nikim na życie na wsi. Choć taki domek na lato, gdzieś na obrzeżach wielkiej Metropolii by mi się przydał :)
Żukowo ? eee , niby to kaszuby ale trzeba było zjechać troszku na południe , kościerzyna – brusy – wiele :)
Ma się gdzie wypoczywać