7 moich ulubionych planszówek
Nie jestem jakimś profesjonalnym nerdem planszówkowym, bo straciłam na graniu zaledwie jakieś tysiąc godzin, ale można mnie śmiało zaliczyć do zwykłych, średniozaawansowanych amatorów. Amatorów w sensie – miłośników.
Nie jestem jakimś profesjonalnym nerdem planszówkowym, bo straciłam na graniu zaledwie jakieś tysiąc godzin, ale można mnie śmiało zaliczyć do zwykłych, średniozaawansowanych amatorów. Amatorów w sensie – miłośników.
Znacie ten karciany problem: w co pograć z dzieckiem, żeby się nie nudzić – i żeby jednocześnie dziecko się dobrze bawiło?
Są takie chwile w życiu dorosłego nerda, kiedy patrzy na stos planszówek, które ledwo mieszczą się pod sufitem, i nie ma w co grać. Bo planszówki mogą się znudzić, mogą nie pasować do chwili lub towarzystwa. Czasem masz po prostu ochotę na coś zupełnie innego niż zwykle.
Grałam wczoraj w klasyczne, barowe szachy z nieznajomym przy whisky. I facet mnie zaskoczył. Nie tylko tym, że grał całkiem dobrze (bo to w sumie nie rzadkość), ale też tym, że po przegranej partii uścisnął mi dłoń, uśmiechnął się i poszedł. Tak po prostu.