Dlaczego nie podjęłam wyzwania Ice Bucket Challenge

Bo mi się nie chciało.

Tak naprawdę to z przyczyn zdrowotnych, ale nie oszukujmy się – gdyby mi bardzo, baaardzo zależało, to coś bym wymyśliła i w tajemnicy przed lekarzem i Sebą oblałabym się tym kubłem zimnej wody i prawdopodobnie nic by mi się nie stało. Nie oszukiwałabym, nie oblałabym się ciepłą, bo to poniżej mojej godności tak ściemniać. A więc po prostu się nie oblałam, bo mi się nie chciało. Nie wpłaciłam też pieniędzy na fundację ALS (Stwardnienie Zanikowe Boczne, nie mylić ze stwardnieniem rozsianym).

Jeśli natomiast myślisz, że jestem przeciwniczką tej akcji i wpisuję się w nurt narzekaczy, którzy próbują być „ponad to”, wyśmiewają motyw z oblewaniem się i zgrywają wielkich altruistów, którzy popierają wpłacanie kasy, ale już broń boże dobrą zabawę, śmieszne wideo i oblewanie się wodą, bo przecież to nic nikomu nie daje, dzieci w Afryce umierają z pragnienia a fejsbuki marnują wodę i to nie ma żadnego sensu…. to mylisz się. Nie jestem tępą dzidą. :)

Uważam, że ALS Ice Bucket Challenge było (jest?) akcją genialną, zabawną, słuszną i z uśmiechem na ustach obserwowałam zmagania z lodem moich znajomych na fejsie. Dowiedziałam się dzięki temu, że istnieje taka choroba jak ALS, a w końcu budowanie świadomości jej istnienia było głównym celem wirala. Każdej fundacji walczącej z nieuleczalnymi chorobami tego świata i szukającymi funduszy na badania i leki gorąco kibicuję i życzę takich lub podobnych sukcesów w szerzeniu świadomości i zbieraniu dotacji.

Z wybieraniem fundacji, dla której chce się być darczyńcą, jest jednak trochę jak z wyborami miss publiczności. Wybieramy po prostu tę, która nam się podoba. Niekoniecznie tę najpiękniejszą. Niekoniecznie tę, która zrobiła loda jurorom. Niekoniecznie córkę bogatego pana, który zasponsorował imprezę. Wybieramy Basię, bo się uśmiecha zupełnie jak mama – albo Justynę, bo ma w oczach to coś. Może dlatego lista 5 najbardziej śmiertelnych chorób nie pokrywa się zupełnie z listą najbardziej charytatywnie wspieranych fundacji. Ludzie wspierają te fundacje, które zajmują się problemami im bliskimi (np. ktoś z rodziny lub znajomych choruje na daną chorobę), której marketing działa wyjątkowo skutecznie (ALS Ice Bucket Challenge) albo która po prostu najbardziej trafia do ich serca (np. fundacje wspierające kogoś, kim niewielu się interesuje, taki trochę czarny koń wśród potrzebujących. To zawsze ruszało ludzi). Ale chyba głównie to drugie.

Donating.vs.Death-Graph.0

Ja moją charytatywną działkę pieniężną przeznaczam od dawna i konsekwentnie na psy. Bo cierpienie bezdomnych psów i warunki, w jakich żyją w schroniskach są dla mnie policzkiem w naszą „rozwiniętą cywilizację” i dowodem na to, że mamy do pokonania jeszcze bardzo długą drogę, zanim nauczymy się odpowiedzialności i takiej podstawowej dobroci, która powstrzymałaby przeciętnego Kowalskiego od rozmnażania jego „nierodowodowego boksera” i zasilania schronisk kolejnymi psami – a zamiast tego zmusiłaby wreszcie prawo do skonstruowania przepisu ograniczającego nienadzorowane, domowe hodowle i nakazującego kastrację i sterylizację psów nierodowodowych. Tu się muszę zatrzymać, bo, jak widzicie, jest to temat mi bliski, wielokrotnie wałkowany w różnych dyskusjach i jeśli teraz nie skończę o tym pisać, to będę musiała zmienić tytuł notki, a tego nie chcę. :) Jeśli jesteście ciekawi mojego zdania na ten temat, to tu macie próbkę w starym tekście: Psi spamerzy.

W wielkim skrócie chciałam po prostu powiedzieć, że bardzo cenię ludzi, którzy jakąś część swoich dochodów przeznaczają na różne działania charytatywne – ale każdy w swoim zakresie wybiera sobie to, na co chce przeznaczyć pieniądze. Nie musi to być ALS, nie muszą to być schroniska dla psów. Nie ma w tym nic złego, jeśli ktoś nawet sobie zrobił ten Ice Bucket Challenge i nie wpłacił pieniędzy na fundację, bo przez samo udostępnienie filmu przyczynił się do rozprzestrzenienia wiedzy o danej chorobie. I dobrze. I o to chodzi. Niech nikt tu nie będzie strażnikiem i sędzią moralności:)

Ave.

ice bucket challenge