Czas wspomóc trochę naszych tekściarzy i nauczyć ich podstaw swojego fachu, by nie katowali nas takimi potwornymi piosenkami jak „Winny” Libera i Mateusza Mijala. Posłuchajcie sami:
Metafora to jeden z najpopularniejszych środków stylistycznych. Nazywa się ją też przenośnią, bo następuje w niej właśnie przeniesienie znaczenia pewnego wyrazu na inny lub zestawienie ze sobą wyrazów o różnych znaczeniach tak, by odbiorca sam domyślił się ich cech wspólnych. Podobną do metafory funkcję pełni też porównanie, bo też przykłada do siebie dwie, pozornie niezwiązane ze sobą sfery, by podkreślić lub uzmysłowić odbiorcy jakąś ich wspólną cechę. Porównanie jest jednak dużo prostsze w odczytaniu i jest trochę mniej poetyckie od metafory. Metafora jest po prostu piękną, stylistyczną zagadką, która sprawia, że wypowiedź staje się głębsza, mniej oczywista i bardziej nacechowana emocjonalnie. Dlatego tak często używa się jej w wierszach i piosenkach.
Aby poprawnie i ładnie użyć metafory, trzeba jednak mieć pewne poetyckie wyczucie i nie przesadzać z artyzmem.
Przede wszystkim nie wolno mieszać więcej niż dwóch sfer w obrębie jednej metafory. Mam na myśli domeny pojęciowe, które biorą udział w metaforze. Powinny być zawsze dwie: jedna bezpośrednia, podstawowa, będąca przekazem podstawowym (np. smutek po utracie kogoś bliskiego) oraz druga, docelowa, najczęściej zupełnie niezwiązana z głównym przekazem utworu, ale dysponująca pewnymi cechami, do których możemy się odwołać (np. kosmos). I tak powstaje nam metafora: „Jego śmierć zawiesiła mnie w próżni. Stałam się księżycem, który stracił ziemię i nie ma już wokół czego się obracać. Wyrzucona z orbity, pozbawiona grawitacji, lecę teraz w pustkę z nadzieją, że przygarnie mnie inna planeta”.
Niestety wielu tekściarzy miesza sobie te domeny pojęciowe i idzie w ilość a nie jakość. Tak powstał np. „opętany jak w niewoli pies” Wiśniewskiego. To porównanie, ale zawiera ten sam błąd. Pierwszą, podstawową domeną pojęciową jest tu zazdrość (to ją próbuje za pomocą porównania podkreślić autor). Drugą domeną jest metafizyczne opętanie (przez demona?). Trzecią domeną jest utrata wolności (pokazana na przykładzie psa. Trochę słabo, bo istnieją dużo bardziej przywiązane do swej wolności zwierzęta, do których można się było odwołać). No i powstał taki potworek stylistyczny.
Drugą zasadą prawidłowego użycia metafor jest również ograniczenie domen pojęciowych – ale w obrębie całego utworu. Zwłaszcza tak krótkiego utworu jak piosenka lub wiersz. Utwory, w których metafory posługują się dużą liczbą różnych domen pojęciowych brzmią strasznie kiczowato i są typowe dla początkujących poetów z podstawówki lub autorów, którzy dopiero co metaforę odkryli i teraz próbują w niej utopić czytelnika, jednocześnie chyba masturbując się własnym geniuszem stylistycznym. I tu najlepszym przykładem jest właśnie piosenka „Winny”. Zamiast użyć w sumie dwóch lub trzech domen pojęciowych, autor użył ich… zaraz policzymy…
Chociaż biegnę przed siebie
Serce przestało bić
Tak trudno jest
Być przedmiotem w torebce tylko na gorsze dni
A wymarzyłem sobie dom gdzie Ty i Ja
Zbudujemy silną więź
Ulokowałem gdzieś na giełdzie uczuć nas
Wzbijałem się
A sięgam dnaRef.
Pomyliłem się jeszcze raz
A nie da w dłoni zamknąć się dwóch dzikich serc
Nazywam się winny, bo cokolwiek zrobiłbym
Już nigdy nie będę właśnie tym z kim chciałaś byćTo że kiedyś odejdziesz, to jak rzucić na stół w kasynie los
Spoglądałaś niepewnie, kiedy mówiłem wprost
Że mamy szczęście, znaleźliśmy siebie już
Tak jak dusze dwie co łączą się na zawsze
Nagle niebo spada w dół
Zabierasz wszystko
Zabierasz wszystkoTylko nam zdarzyło się pokochać od tak
Już tylko nam, gdy cała reszta inny ma plan
Chciałaś aleją prawd, tak powoli pójść
Ja autostradą kłamstw, leciałem, gnałem bez tchu
I tu stajemy nadzy na przeciw faktom
Ty już nie czujesz mnie
Nie potrafisz unieść tego już dawno
Jedyne wyjście – stać się kimś innym
Cokolwiek zrobię, nie zmienię nic
Jestem winny
Oto użyte w piosence domeny pojęciowe. Nie wiem, czy dałoby się tam upchnąć więcej:
1. PODSTAWOWA: rozpacz po rozstaniu z laską.
2. Sport, ruch, bieganie
3. Damska torebka, akcesoria
4. Giełda, inwestowanie
5. Latanie, nurkowanie, perspektywa pionowa
6. Ciało, anatomia
7. Sądownictwo, prawo, przestępczość
8. Hazard, kasyno
9. Ziemia i niebo, kataklizm
10. Topografia, miasto, droga
11. Podnoszenie ciężarów
I jeszcze dwie uwagi:
1. Nie da się spadać w górę.
2. W dłoni nie tylko nie da się zamknąć dwóch dzikich serc, ale też dwóch zupełnie normalnych, jednego, ani nawet pół płuca. Metafora zamykania czegoś w dłoni, już abstrahując od tego, że jest wyświechtana, polega na zestawieniu dwóch skrajnych pojęć pod względem WIELKOŚCI. Czyli np. „zamknąć w dłoni cały wszechświat”. No albo przynajmniej całe miasto. A nie serce. Nawet dzikie. Just saying.
Gdy pierwszy raz usłyszałam o „przedmiocie w torebce na gorsze dni”, to pomyślałam- o borze, ten facet czuje się jak tampon!
nie używaj zółtego na białym, proszę. nie widzę. :)
nie moja wina, że tyle tych metafor napchali, że mi się kolory skończyły!
to fakt. więcej prawdopodobne nie zmieściłoby się – jedna wielka metafora.
Jak to mówią, dla chcącego nic trudnego. :)
Odechciewa mi się myślenia nad tekstem takiego utworu. Za dużo. Proste słowa, chociażby Nosowska, powinny być wzorem. Osiecka też. I reszta. Nie puste szklanki pomarańczy.
Nosowska i Osiecka, oj tak, masz rację. Nie potrzeba naprawdę wiele by stworzyć piękny i przejmujący utwór… Czasami mniej znaczy, naprawdę, więcej…
a da się biec przed siebie? ja biegnę zawsze sobą do tyłu :)
O ile dobrze pamietam, swietna recepte na pisanie tekstow piosenek (przebojow) podaje #Kishon Ephraim w „W tył zwrot, pani Lot!” – polecam !
PS. Po obejzeniu 'Gravity' nie jestem juz pewny, ze 'Nie da się spadać w górę' ;)
http://fr.scribd.com/doc/91731357/Kishon-Ephraim-W-ty%C5%82-zwrot-pani-Lot-1988-zorg
Generalnie zbyt duża ilość metafor jest dość charakterystyczna dla marnych twórców, którzy brak inwencji próbują zatuszować pseudo poetyckimi zwrotami.
Ale nawet niech sobie one będą, byle by miały sens. A niestety, co widać bardzo dosadnie na polskiej scenie popowej szczególnie, teksty z sensem są dość mocno na bakier.
Nie przeszkadza mi, że podmiot liryczny w tej piosence nie potrafi używać metafor. Przeszkadza mi, że jest tak potworną ciotą.
nie włączyłam, a jak przeczytałam tekst, to wiem, że nigdy nie włączę. :D
Fajnie masz, ja musiałem słuchać służbowo. Tego i jeszcze gorszych rzeczy.
o nie, ta praca musi być gorsza niż kopalnia. :D
No… Ale i tak lubię pracę w mediach (prąd, gaz itp. :)
Liber hipsterem metafor!
Oby polscy twórcy piosenek przeczytali Twój post, naprawdę przydałoby im się ;)
Też rwałam włosy z głowy (metafora? ;) już przy pierwszym akordzie
dowolnej współczesnej polskiej piosenki, dopóki nie usłyszałam wywiadu z
Jackiem Cyganem, w którym wyjaśnił on jak się ma obecnie rzecz z
zatrudnianiem profesjonalnych tekściarzy. Otóż presja wywierana przez
studia fonograficzne i finansowe zasady współpracy z zespołami (vide
podział tantiem) są takie, że się otóż tekściarzy nie zatrudnia w
ogóle, tylko kleci się samemu. I oto smutne efekty.
„a nie da w dłoni zamknąć się dwóch dzikich serc” – w ogóle nie podoba mi się kolejność słów w tym zdaniu.
A piosenki samej w sobie nie lubię.
Już chyba wolę to, niż słynny utwór „Od A do Zet” zespołu Queens. Pierwszy cios otrzymałam podczas słuchania, drugi – gdy dowiedziałam się, że autorem tekstu jest Jacek Cygan… Płacz i zgrzytanie zębów.
Odnosnie Libera i polskiego hiphopu to mam tylko dwie uwagi – po pierwsze takiego rozkwitu tworczosci w poezji i to wsrod mlodych ludzi nie widzielismy w Polsce prawdopodobnie nigdy. Wiadomo wiaze sie to oczywiscie z roznorakim poziomem tych dokonan. I po drugie, w hiphopie chodzi bardziej o „message” niz o figury poetyckie. Stad moze poziom metafor tych tekstow nie zawsze zadowala wyszukanego odbiorce. Oczywiscie wyprzedzajac argumentacje przyznaje ze niektorym tekstom brakuje rowniez przekazu…:) I na koncu – w kazdej dziedzinie tworczosci zasady sa po to zeby je lamac. Mam nadzieje ze w wiekszosci wypadkow mamy z tym do czynienia.