Oglądamy z Sebą pierwszy odcinek „True Detective”. Oglądamy po raz trzeci, bo za każdym razem, gdy się za ten niewątpliwie genialny serial bierzemy, jest bardzo późno i jesteśmy bardzo zmęczeni, więc odpadamy po kilku minutach. Ale wszyscy mówią, że jest świetny i gdy tylko proponuję coś innego, dostaję kategoryczny sprzeciw, bo „True detective” jest taki dobry i musimy go wreszcie zaliczyć. No to musimy.
A więc po raz trzeci oglądamy pierwszy odcinek i Seba po jakichś ośmiu minutach informuje mnie, że zaczyna się wciągać, że to bardzo dobry serial i on czuje w kościach, że baaaardzo nam się spodoba. Mówi też, że jest świetnie zagrany, ma doskonałe zdjęcia, jest naprawdę profesjonalnie zrobiony i z pewnością usłyszałabym kolejną zaletę serialu „True detective”, gdyby wywodu Seby nie zagłuszył mi odgłos chrapania.
Obejrzałam jeszcze 20 minut sama, czekając, aż mi wyschną paznokcie.
I naprawdę uważam, że to jest świetny serial.
Po prostu ciężko wchodzi.
Przynajmniej na początku :p
Coś w tym jest. Też miałem 3 podejścia. I za każdym razem dokończałem pierwszy odcinek sobie sam w śnie.
Znam to. Czwarty raz już nie miałam siły do niego podchodzić. Ale tak, z pewnością warto…
ale numer, też tak miałam! :
za trzecim razem udało się: wytrwaliśmy :) potem już jest (prawie) z górki.
A na samym końcu smutek i niedosyt, że się skończył.
Trzymam za Was kciuki! haha
Bo to jest świetny serial, ale niestety ma dłużyzny… aż do ostatniego odcinka.
Szukam właśnie serialu do „wieczornego mielenia”. Chyba się weźmiemy z mężem za tego Detektywa. Ciekawe, czy też będziemy robić trzy próby na początek. ;)
Zasypiałam przy pierwszych trzech odcinkach, potem poszło lepiej. Serial rzeczywiście genialny :)
Przebrnąć początki, później super!
Pierwszy odcinek jest straszny. Mamrotanie dwóch policjantów. Potem robi się ciekawie :D
Ja miałam dwa podejścia, ale zmusiłam się. I widziałam już całość >:D