Przyjechał kurier z Frisco. Otworzyłam mu w moim szlafroku Jedi i włosami związanymi na czubku głowy kolorową gumką. Pan wnosi rzeczy do środka i nieśmiało zerka w moją stronę. W międzyczasie Seba się tam gdzieś kręci między kuchnią a podwórkiem. W końcu pada pytanie:
– A to co za symbol? – patrzy na nadrukowany na szlafroku symbol Republiki.
– Symbol Jedi, obrońców Republiki Galaktycznej. Jestem jak Obi One Kenobi.
– Acha. Coś tam słyszałem…
Pan szybko kończy rozpakowywać skrzynkę, podsuwa mi do podpisu karteczkę, wychodzi i już mam za nim zamknąć drzwi, jak się odwraca, mruga i ściszonym głosem mówi:
– Miłej zabawy.
Ahahaha zrobiło mi dzień :D
No to ja się zabawię w StarWars-Nazi i zauważę, że on się nazywał Obi Wan Kenobi! Żaden tam Łan!
A z boku zapytam gdzie można takie szlafroki dostać, i czy mają imerialne? ;-)
Pisze się „aha”
Przepraszam, ale kurwa, nudzi wam się? Grammar nazi -,-
Uśmiałam się :) „Cos tam słyszałem”. Nie jestem fanka gwiezdnych wojen, ale wiem kto to jest Jedi.
dobre dobre.