Szort 57

Wchodzę sobie ostatnio na jakieś forum o Wiedźminie 3, szukam pewnej informacji i te poszukiwania doprowadzają mnie do wątku, w którym rozmawia sobie dwóch panów. Rozmowa wygląda mniej więcej tak:

– Ja ten quest zrobiłem na 26 levelu, chociaż piszą, że to na 33 jest. Ludzie chyba mają z tym problemy. Ja nie miałem.

– No ja chyba na 23 levelu zrobiłem. Nawet nie wiedziałem, że to na wyższy level, ale potem gdzieś znalazłem i byłem zdziwiony.

– No tak, wiesz, ja to nie gram w tę grę jakoś z dużo, bo nie mam czasu. Nie jestem jakimś hardcorowym graczem. Tylko tak godzinkę dziennie najwyżej. Więc nie mam czasu skillować i rozwijać postaci.

– No ja też nie mam czasu. Usiadłem, gram w przerwach od pracy czasem. Nie ma kiedy. Ale spoko gra, tylko grałem na tym poziomie prawie najtrudniejszym, ale za łatwa dla mnie była, więc zmieniłem na najtrudniejszy.

– No ja na samym początku już dałem najtrudniejszy…

Czytam to sobie i czuję sentyment do czasów, gdy aktywnie pisałam na forach Gothica. Tam było to samo. I na Elder Scrollsach też. Każdemu się wydaje, że – niczym bohater, którym gra – jest TYM WYBRANYM. Tym wyjątkowym człowiekiem znikąd, który ma ogromny talent, któremu idzie lepiej niż innym, który tę grę rozwala, jest po prostu niezwykle uzdolniony i to dlatego tak mu dobrze idzie. Quest za questem zaliczony. Trofea, nagrody, hajsy się sypią, i kolejny level, i “hy-dży”, “ta-daaam”, macham dwoma mieczami, odkrywam ukryte skrzynie, parobkowie truchleją na mój widok, a przecież ja jestem zwykłym studentem / korpoludkiem / ot takim szarym człowiekiem, który nawet nie ma czasu na granie i ABSOLUTNIE NIE JEST ja te małe mutanty z gimbazy, które całymi dniami rozkminiają jakąś grę i pewnie na KODACH grają albo inne czity stosują. I to wcale nie jest tak, że te gry są pisane pod zwykłego człowieka i że absolutnie KAŻDY ma je przechodzić i kończyć i rozwalać. Bo o to w nich chodzi. Nie nie.

Czytam sobie to forum, każdą wypowiedź po kolei, każdą krzyczącą “niech ktoś już wreszcie powie mi, że wow, jesteś zajebisty, lepszy niż ktokolwiek inny, nie wiem, ja ci się udało!”. I kiwam głową z politowaniem.

Czy oni wszyscy nie zdają sobie sprawy, że jest tylko jedna osoba, która gra w Wiedźmina najlepiej i tą osobą jest Matylda Kozakiewicz?