Większość Polaków źle odmienia te imiona i nazwiska.

Sprawdźmy, jak Wy sobie z nimi poradzicie. Teoretycznie to proste: język polski ma coś takiego jak deklinacja, czyli odmiana rzeczowników przez przypadki. Odmieniamy więc zawsze imię i nazwisko – no, chyba że wyjątkowo jest nieodmienne, ale zapewniam, że to raczej wyjątki. Jeśli jest sobie Kasia Kowalska, to mówimy „nie lubię Kasi Kowalskiej” a nie „nie lubię Kasia Kowalskiej”, prawda? W takim razie proszę o odmianę tych imion i nazwisk:

Woody Allen
– Lubię filmy w reżyserii …..

Robin Hood
– Widziałeś tego …… z Kevinem Costnerem?

Johnnie Walker
– Nalej mi, proszę, jedną szklaneczkę ……

Harry Potter
– Lord Voldemort to taka postać z …….

Mam nadzieję, że poradziliście sobie śpiewająco, pamiętając o zasadzie z pierwszego akapitu. Prawidłowa odmiana to oczywiście: Woody’ego Allena, Robina Hooda, Johnniego Walkera, Harry’ego Pottera (tak, wiem, mi też intuicyjnie pasuje bardziej zapis „Harrego”). Sęk w tym, że te imiona i nazwiska tak bardzo nam już weszły w krew w mianowniku – i jednocześnie są tak obco brzmiące – że często Polacy odruchowo traktują je jak jeden wyraz, odmieniając w efekcie tylko nazwisko. Wychodzą z tego takie kwiatki jak „Lubię filmy Woody Allena”, „Widziałeś tego Robin Hooda z Kevinem Costnerem?”, „Nalej mi, proszę, jedną szklaneczkę Johnnie Walkera”, „Lord Voldemort to taka postać z Harry Pottera”.

Ciekawe zjawisko. I na pewno sami pamiętacie jeszcze kilka podobnych przypadków. Z przyjemnością poczytam o nich w komentarzach. :)