Zachowanie ludzi w kwarantannie pięknie ilustruje jedną z reguł wpływu społecznego

Jeszcze do niedawna praca z domu była tym, o czym marzyły wszystkie korpotygryski. W niektórych firmach można było z tego modelu korzystać, ale nie wolno było nadużywać. Dlatego zostawiało się sobie takie dni pracy z domu na wyjątkowe okazje, na poniedziałkowe kace, na lekkie choroby, na wyjazdy na działkę.

Każdy marzył o tym, żeby wstawać później, żeby zostać w domu, żeby nie trzeba było maszerować do tej fabryki i widzieć się z tymi ludźmi… Zdjęcia w social mediach pod kołderką i z odpalonym Netflixem dostawały komentarze:
Takiemu to dobrze. 
Mogłabym tak codziennie. 
To lepsze niż te zdjęcia z Karaibów. 

A teraz?

Z powodu kwarantanny Ludziom każe się przez 2 tygodnie siedzieć na dupie w domach, a oni chcą wychodzić, na spacerki, na zakupy, do pracy nawet.

Dlaczego tak się dzieje? Z odpowiedzią pędzi REGUŁA NIEDOSTĘPNOŚCI.

To nie jest pan ze stocka. To jest prof. Robert Cialdini. Źródło: https://guykawasaki.com/dr-robert-cialdini-the-godfather-of-influence/

Robert Cialdini jest teraz 74-letnim emerytowanym amerykańskim profesorem psychologii, który napisał kiedyś książkę o sześciu regułach wpływu społecznego i każdy student psychologii w którymś momencie musi je wszystkie znać na pamięć. Jedną z nich jest właśnie…

REGUŁA NIEDOSTĘPNOŚCI

„Jeśli coś jest niedostępne lub mało dostępne, to musi być dobre” – tak myśli nasz mózg. Jak to wygląda w praktyce? A proszę, kilka fascynujących przykładów przed nami.

Badanie z ciasteczkami (Worchel, Lee i Adewole, 1975)

Badacze zaprosili ludzi do testowania ciasteczek. Na stole stały dwa słoje ciasteczek, jeden z nich był ich pełny, napchany po brzegi – a w drugim były tylko dwa ostatnie ciasteczka na dnie. Badani mieli zadanie ocenić smak ciasteczek z obu naczyń. Okazało się, że ocena drugiego zestawu (tego z dwoma ciasteczkami na dnie) była dużo wyższa niż pierwszego.
To o tyle ciekawe, że badacze użyli dokładnie tych samych ciasteczek w obu słoikach.

Samochodziki i dzieci (Brehm, Weintraub, 1977)

Badacze pozwolili dzieciom bawić się dwoma samochodzikami. I jak to dzieci – bawiły się nimi jednocześnie, naprzemiennie lub po prostu jedne dzieci preferowały jeden samochodzik, a inne drugi. Tak było w grupie kontrolnej. Natomiast w grupie eksperymentalnej jeden z samochodzików był umieszczony wysoko, w zasięgu wzroku dziecka, ale poza jego dostępem. Co się stało? Większość dzieci to o ten samochodzik się starało, próbowało go dosięgnąć, skoczyć, wspiąć się.

Szkolenie psów

Jest taki fascynujący sposób, jak sprawić, żeby pies, który nie lubi aportować, nagle pokochał przynoszenie piłki lub patyka. Opisałam go kiedyś w tekście „Jak napalić psa na zabawkę. I nie tylko psa. I nie tylko na zabawkę„. Podstawą jest własnie reguła niedostępności, choć wtedy, stosując tę technikę, nawet o tym nie wiedziałam ;) Po prostu zauważyłam, że najgorszym, co można zrobić, było zostawianie psa z piłką lub patykiem, bo pies wtedy po prostu nudził się tą zabawką. A najlepiej działało czynienie zabawki częściowo niedostępnej oraz przerywanie zabawy w takim momencie, w którym sprawiała ona psu mnóstwo frajdy.

Ciekawy przypadek biznesowy MONIKi KAMIŃSKiej

Moja koleżanka po fachu, a właściwie ex-koleżanka – nie dlatego, że się już przestałyśmy kolegować, tylko dlatego, że zmieniła branżę – przekonała się o regule niedostępności Cialdiniego na własnej skórze, gdy otworzyła sklep z sukienkami.

Początkowy zamysł był taki, żeby powstał wreszcie taki sklep, w którym zawsze będzie można kupić klasyczną małą czarną i generalnie cały zestaw klasycznych, uniwersalnych ciuchów, które nigdy się nie zmienią, zawsze będą w ofercie i każda klientka będzie wiedziała, gdzie wrócić po swój ulubiony model sukienki, gdy stary się już zużyje.

Ja też myślałam, że to fantastyczny pomysł i dziwiłam się, że nikt na to wcześniej nie wpadł. A jednak był powód, dla którego nikt tego nie stosował :) Okazuje się, że ludzie nie kupują tego, co jest stale w ofercie. Biznes Moniki miał poważne problemy sprzedażowe (mimo świetnej jakości ciuchów!), dopóki nie postanowiła wprowadzić zwyczajnych, przemijających kolekcji i ciuchów, które można kupić jedynie przez pewien czas. Moment podjęcia tej decyzji był przełomowy i rozkręcił sklep Moniki błyskawicznie, sprawiając, że odniosła wielki sukces w branży. A przecież jakość, kroje się nie zmieniły. Zmieniła się tylko dostępność ubrań.

Monika Kamińska

Niedostępność i kwarantanna z powodu koronawirusa

Praca z domu lub w ogóle – przerwa od pracy, koniecznośc siedzenia w domu i oglądania Netflixa znacznie… podniosły dostępność tej rozrywki, o której jeszcze niedawno tylko marzyliśmy w środku tygodnia. To z kolei sprawiło, że taki sposób spędzania czasu przestał być atrakcyjny. Teraz marzymy o spotkaniach towarzyskich, wyjściu z domu, a nawet o powrocie do pracy.

W podobny sposób działa inne zjawisko, które być może u siebie zaobserwowaliście:

Czy coś Was właśnie nie zaczęło boleć tak, że aż musicie iść do lekarza?

Z powodu koronawirusa większość lekarzy jest w gotowości, by przeciwdziałać  pandemii. I też my, zwykli ludzie, mamy jasne wytyczne, żeby nie pojawiać się w przychodniach, w szpitalach, a także u zwykłych lekarzy czy w prywatnych gabinetach dentystycznych bez bardzo ważnego powodu. To z kolei sprawia, że instytucja lekarza staje się dla naszego mózgu instytucją trudno dostępną. I co? I staje się bardziej „atrakcyjna”. Dlatego możliwe, że akurat teraz dadzą o sobie znać różne dolegliwości albo zapragniecie wreszcie zapisać się na to badanie, z którym zwlekaliście ostatnie 3 lata.

Dodatkowo samo mówienie o zdrowiu, ciągła obecność medycznego słownictwa w mediach i skupienie na objawach chorobowych COVID-19 – to wszystko sprawia, że temat zdrowia/choroby jest ciągle „na wierzchu” w naszych umysłach, czyli jest aktywny. To trochę tak, jakbyśmy ciągle byli prymowani chorobą (prymowanie, inaczej „torowanie” to właśnie wybudzanie jakiejś idei w naszych głowach. Często robi się to w eksperymentach psychologicznych i sprawdza, jak bardzo taki wybudzony schemat wpływa na nasze zachowanie). Nic dziwnego, że jesteśmy w związku z tym przeczuleni na punkcie swojego samopoczucia, a każde kichnięcie, kaszlnięcie czy zmiana temperatury ciała budzi w nas niepokój.

Jeśli myśleliście, że dam Wam jakiś sposób na to wszystko, to nie dam. Kwarantannę trzeba przetrwać. Trudno. 2 tygodnie z Netflixem to jeszcze nie koniec świata. Dacie radę :)