Paznokcie dla nerda
Jak to zauważyła moja droga czytelniczka, w momencie, w którym zaczęłam chodzić na manicure, stałam się kobietą.
Wpisy, które nie zmieściły się do żadnej kategorii.
Jak to zauważyła moja droga czytelniczka, w momencie, w którym zaczęłam chodzić na manicure, stałam się kobietą.
Dawno to było, bo ponad miesiąc temu, ale na samo wspomnienie cudownej atmosfery Portugalii i przezajebistych ludzi, których tam poznałam, łezka kręci się w oku. Fajnie było oglądać materiały wideo z wyjazdu przy montażu, który wreszcie udało mi się zrobić z pomocą przyjaciółki.
Są takie momenty w życiu blogera, gdy dostaje do testów produkt, który już wcześniej darzył ogromnym zaufaniem. Mówi się wtedy producentowi „zobaczymy, co z tego będzie” a w duszy się cieszy, że wybrali właśnie mnie.
No i zdjęłam wakacyjny frencz, by założyć barwy nerdowe. Miałyśmy co prawda z Monią wątpliwości, czy hybrydą można malować takie detale, ale okazało się, że moc była z Monią i się udało.
Zawsze bałam się czerwonych szminek, bo wydawało mi się, że są na mnie zbyt wulgarne. Uwielbiałam je na innych kobietach, wyglądały soczyście, zmysłowo, bardzo kobieco – ale sama omijałam je szerokim łukiem.
Już Lord Kochanowski pisał fraszki na Ipadzie pod słynną jabłonią. Siadał w cieniu ukochanego drzewa niczym Gonciarz, głaskał się po brodzie, wsłuchany w śpiew białych orłów, dumał nad urodą swoich pantofli i tworzył.
Wiem, że to jest słabe, że się jaram paznokciami jak jakaś blachara, ale no cóż. Najwyraźniej zostałam blacharą na starość ;) Odkąd chodzę do Moni na mani co dwa tygodnie, wpadają mi do głowy różne paznokciowe pomysły i zamierzam je wszystkie zrealizować.
Nie lubię spędzać zbyt wiele czasu na jakichkolwiek zabiegach pielęgnacyjno upiększających. Nie lubię też martwić się o to, czy moje paznokcie wciąż wyglądają znośnie.
Weekendowa wycieczka w jednym z pięciu odwiedzonych przez nas europejskich miast – właśnie to można wygrać w dzisiejszym, bardzo szybkim konkursie. U mnie gracie o Londyn, u Fash o Paryż, u Rocka o Amsterdam, u Krzysia o Barcelonę a u Kominka o Rzym.
Uwielbiam klimat nadmorskich miast poza sezonem. Są takie spokojne, kameralne, jeszcze nie turystyczne. Dlatego bardzo ucieszyłam się, gdy dostałam zaproszenie na spotkanie StudyPress w Ustce – i to jeszcze z Zuchem.