Jurrasic World – recenzja
To było moje pierwsze wyjście do kina bez Conana. Właściwie to było moje pierwsze wyjście bez Conana ogólnie.
To było moje pierwsze wyjście do kina bez Conana. Właściwie to było moje pierwsze wyjście bez Conana ogólnie.
Przypadkiem weszłam właśnie w jakiś dawno nieodwiedzany katalog na kompie, a tam plik tekstowy „motherlode”.
Nie będę psem ogrodnika i się z Wami podzielę moim dzisiejszym odkryciem. Słyszałam gdzieś już wcześniej, że Polska znana jest z doskonałych plakacistów, ale dziś dobitnie się o tym przekonałam, przeglądając stronę z nietypowymi plakatami Star Wars.
Długo nieużywane kanaliki łzowe zarastają. No, może nie zarastają, ale mogą prowadzić do raka. No, może nie do raka, ale jestem przekonana, że raz na jakiś czas zdrowo je sobie udrożnić, bo to dobrze duszy robi.
Para archeologów zostaje zaproszona na wyjątkową wyspę, gdzie dzięki naukowemu postępowi udało się przywrócić do życia wiele gatunków dinozaurów.
Gdy czytam opinie internautów o Życiu Pi, w których zarzuca się filmowi banalną, bajkową konstrukcję albo naiwne spojrzenie na religię, mam wrażenie, że ludzie tego filmu po prostu nie zrozumieli.
Pat Peoples opuszcza szpital psychitatryczny by zamieszkać z rodzicami. Wszystkie jego działania determinuje jeden cel: chce wrócić do swojej żony. Dlatego czyta dużo książek, biega, odchudza się i stara się być miłym, uprzejmym człowiekiem.
Kino odkrywa kobietę po pięćdziesiątce. I tym razem nie trzeba było wkładać jej w dłonie penisa, jak w Irinie Palm. Tutaj wystarczą puzzle. Zapomnijcie o opisie tego filmu. „Odkryj w sobie pasję. Ułóż sobie życie”.