Szort 27
– Seba, dziecko Ci płacze. – Nie słyszę. – No jak to nie słyszysz. Od dwóch minut słyszę zawodzenie. Najpierw myślałam, że się o coś spierają, ale teraz to już coraz głośniejsze jest i chyba coś się stało. Idź sprawdź.
– Seba, dziecko Ci płacze. – Nie słyszę. – No jak to nie słyszysz. Od dwóch minut słyszę zawodzenie. Najpierw myślałam, że się o coś spierają, ale teraz to już coraz głośniejsze jest i chyba coś się stało. Idź sprawdź.
Rozwaleni na hotelowym łóżku przed kolacją oglądamy z Sebą Perfekcyjną Panią Domu. PPD: Aby ubrania zajmowały mniej miejsca w walizce, wykorzystaj próżniowe torby. Włóż do środka parę ubrań a następnie odessij powietrze odkurzaczem.
Za każdym razem, gdy ktoś mnie pyta, czemu, projektując mieszkanie, włącznik światła do łazienki zamieściłam wewnątrz łazienki, odpowiadam, że wychowałam się z rodzeństwem.
Siedzimy, każdy przy swoim komputerze, on w pokoju, ja w kuchni. – Seba, czy ty nie musisz jechać do pracy? – Muszę. Już idę. Mija kilka minut, podczas których słyszę, że ogląda po raz trzeci to samo krótkie wideo i wybucha śmiechem.
Oglądamy z Sebą pierwszy odcinek „True Detective”. Oglądamy po raz trzeci, bo za każdym razem, gdy się za ten niewątpliwie genialny serial bierzemy, jest bardzo późno i jesteśmy bardzo zmęczeni, więc odpadamy po kilku minutach.
– Dzień dobry, nazywam się Matylda Kozakiewicz i chciałabym się zapisać do ginekologa. Tego samego, co ostatnio. – Dzień dobry.
Na chwilę oddałam mu Skyrim, bo od kiedy zaczęłam grać, to on sobie przypomniał, jakie to fajne i korzysta z momentów, gdy jestem czymś zajęta, podsiadając mnie przed komputerem. No i teraz ja siedzę w kuchni, odpisując na maile a on w drugim pokoju robi misje z dodatku o wampirach.
Z serii „życie z blogerką”. Siedzimy po śniadaniu, popijamy kawę i przeglądamy internety w telefonach. Seba: Jak Cię poznałem, to miałem zero followersów. Teraz mam dwudziestu dwóch. Ja: Czyli mam aż dwudziestu dwóch psychofanów! Seba: Dwudziestu jeden. Jeden to mój.
13 czerwca, godzina 21, okazuje się, że mi się spotkania pijackie w Wawie wykruszyły, więc dzwonię do S z dobrą nowiną. Czyli że jednak wracam do domu na noc, będę niedługo i zgodnie z prośbą, jaką wystosował do mnie tydzień temu, informuję, żeby mnie odebrać ze stacji.
Mieliśmy wczoraj na kolacji znajome małżeństwo: S i M. Grill, cydr, opowieści i wspominki przy stole na tarasie. S opowiada właśnie o swoich rowerowych doświadczeniach na ulicy. S: Wkurza mnie to, że kierowcom samochodów wydaje się, że są nietykalni.